Witam,
hmmm od czego by tu zacząć? Mam 21 lat, studiuję na Uniwersytecie. Od 4 lat(2.6 będą 4 lata) jestem z chłopakiem, który też ma 21 lat. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie być z kimś innym. Nie jesteśmy już dziećmi po 13 lat dlatego też zaczynam od pewnego czasu myśleć o przyszłości. Jestem pewna swoich uczuć i jego i chciałabym, żebyśmy byli rodziną, wzięli ślub itd.Rozmawiałam z nim o tym, on również chce.
Obracam się w środowisku normalnym(bez patologii itd), ostatnio ciągle słyszę że moi znajomi w naszym wieku biorą ślub i nie chodzi tu o przysłowiową wpadkę. Nawet kuzyn mojego chłopaka bierze ślub w lipcu(jadę z chłopakiem na jego wesele, ten kuzyn ma 22 lat i też nie ma wpadki). Moja koleżanka na roku w sierpniu bierze ślub. Jak mu o tym wspomniałam(bo pytał się jak tam na uczelni itd) to zareagował dziwnie... Wyskoczył z tekstem(cytuje) "Co Ty masz za popieprzonych znajomych, że w tym wieku biorą ślub!?" ja na niego patrzyłam i nie mogłam zrozumieć tej reakcji... Tym bardziej że jego kuzyn sam bierze mając 22 lata... Nie gadam z nim często na ten temat ani nic. Dla niego to odległy temat chyba. A ja właśnie nie chcę po 10 latach związku brać ślub... Nie mówię że już teraz, ale za rok, 2 lata to ok. Nie kieruje mną zazdrość, że znajomi biorą ślub a ja nie. Bo zanim zaczęła się ta "plaga" na śluby wśród znajomych to sama o tym myślałam dużo. Pewnie powiecie, że nie dorósł do ślubu itd. Czasami jak na niego patrzę to owszem też mi się tak wydaję. Ale to najbardziej odpowiedzialny mężczyzna jakiego znam. Co myślicie o tym? Czemu aż tak zareagował? Czy to możliwe, że mimo iż mówi że chcę wziąć ze mną ślub to odkłada to na okres 5-6 lat? Czy po czasie 9-10 lat związku nie będzie to już niepotrzebne? Albo czy nie okaże się to związek taki przechodzony?