Cześć kochane
Dzisiaj postanowiłam znaleźć forum online i napisać o tym co leży mi na serduchu a przede wszystkim uzyskać wasz obraz tego wszystkiego co mi się przydarzyło..
Byłam rok w toksycznym związku jak się okazuje.. Byłam z facetem , który totalnie mnie zmanipulował , który narzucal mi swoje zdanie za każdym razem. Wytykał błędy. Czułam się przy nim nieatrakcyjna , jest to typowy Narcyz. Kobiety za nim szaleją. A ja ? Szara myszka , dobra dziewczyna, która nigdy by go nie oszukała.. Przeczytałam pare wiadomości sms jemu w telefonie okazało się , że utrzymuję kontakt z byłymi. Robił sobie żarty na temat seksu z inną kobietą ( tłumaczył się ,że ona jest po prostu głupia). Początki jak z bajki.. był dobry kochany, z czasem zaczął mnie obwiniać o wszystko,że nie jest posprzątane, ugotowane a ja pracowalam codziennie on siedział w domu.. Kłotnie o pieniądze.. Powtarzał że nic mu nie daje , że tylko zabieram, że był szczęsliwszy beze mnie. Że źle wyglądam. Ogólnie jest to facet bardzo nerwowy... bardzo, nie panuje nad sobą. Zawsze musi być na jego. Pierwszy raz pamiętam ,że szarpał się ze mną i lekko przydusił . Coś mu nie pasowało nie zrobiłam tak jak on chciał. Wiecie co miał w oczach? Zabójcę.. Myślałam,że mnie zabiję... ,ale wytłumaczyłam sobie to tym ,że ma problemy ze sobą ,ale jest dobrym człowiekiem... Drugi raz dostałam z liścia z całej siły.. Trzeci raz to samo.. Zostawałam.. Przemoc fizyczna zdarzyła się, ale przemoc psychiczną czuje do dziś dzień..Mówił mi wiele razy żebym wypier** ja i tak zostałam.. Az wreszcie pękłam, chodziłam do pracy i czułam że jestem nieszczęśliwa.. Czułam ,że to ja robie źle.. że moze ze mną jest coś nie tak? wracałam do domu i bałam się ,żeby go nie zdenerować.. W pewnym momencie związku nie patrzył na mnie tak jak na początku. Czułam się jak służąca.. Nie było nawet mowy o seksie, bo on był wiecznie zalatany pracą i nie miał chęci.. czułam się tak niepotrzebna jak nigdy. Miałam momenty ,że nie chciało mi się żyć.. Nic mnie nie cieszyło. Byłam w ciązy z nim. Poroniłam ... Odeszłam od niego, a on przyszedł do mnie ze łzami w oczach , żebym mu wybaczyła ,że jestem tą jedyną.. Powiedziałam ,że nie.. Szczerze? Jego łzy zaczeły na mnie działać.. było mi go żal.. ,że go zostawiam. Nie wiem co mam myśleć ,czy ja za nim tęsknie czy tęsknie za moim wyimaginowanym świecie , który był z nim na początku ? Nie wiem co czuję..Czuję uzależnienie od niego..