No proszę, jaki obrót sprawy... Wiesz co, z pewnej strony coś podejrzewałam, że może tak jest, sama miałam podobną sytuację (nie ja jedna zresztą), myślałam, że w Twoim wypadku to może jednak tak nie jest ale cóż... wyszło szydło w worka.
I zaczynam myśleć, że faceci naprawdę nie są skomplikowani - chcą być z kobietą to z nią są, a jeśli nie są to nie chcą. Wymówki są fajne, bo praca, bo to, bo tamto. Gdyby naprawdę mu zależało to całowałby Cię po rękach, że chcesz wszystko rzucić i przeprowadzić się do niego. A nie znów sypać wymówkami.
Wiesz jak było u mnie, też związek na odległość. W momencie w którym nie wytrzymałam postanowiłam się do niego przeprowadzić co mu nie było na rękę i nie widziałam radości w jego oczach. On się wymawiał bo praca, bo nie da rady nas utrzymać, coś tam, coś tam... Uparta jestem i pojechałam i tak, związek się rozpadł, widziałam, że ma mnie gdzieś i go zostawiłam a po kilku miesiącach się dowiedziałam, że prowadzał się z jakimiś blondynami po mieście za rękę i zdradzał mnie.
Wydaje mi się, że my kobiety powinnyśmy się nauczyć traktować dosłownie zachowanie faceta, my mamy tendencję do tłumaczenia, że ciężkie dzieciństwo, że on taki jest, nie potrafi okazać, że kocha ale przecież kocha i tym podobne bzdety... A przecież jak ktoś kocha to to okazuje i jest blisko mimo wszystko.
Pisz jeśli Ci to pomaga, pewne emocje trzeba z siebie wyrzucić, trochę czasu musi upłynąć ale mija. Każdy ból w końcu mija, nie ma innej opcji. Staraj się skupiać na sobie, swojej pracy i życiu, im mniej będziesz wspominała tym szybciej nauczysz się znów żyć bez niego. Nie ma sensu wspominać kogoś kto Cię okłamuje, ani żyć wspomnieniami, trzeba iść do przodu