Pisze z prośbą o opinię, moralnego kopniaka w tyłek, cokolwiek bo sama nie umiem ocenić obiektywnie.
Jestem z chłopakiem 5 lat, poznaliśmy sie przypadkiem, zostalismy parą, ja miałam wtedy 16 lat, byłam podatna na manipulacje, w dodatku on bardzo mi imponowal. No i tak mi imponowal,że wybaczylam mu gdy pisał z ex o jego uczuciach do niej, gdy oklamywal mnie że nie był w klubie, a był i obtancowywal laske która go pocalowala (sam sie przyznał, bo go ciagnelam za jezyk jak sie niechcacy wygadal). Wybaczylam gdy znalazlam w jego historii mase stron z roksa, sex kamerkami itd. Wybaczylam gdy usuwał rzekomo niewinne rozmowy z kolezankami. To wszystko sprawiło ze moja samoocena jest poniżej 0. Tkwie w związku gdzie nie mam zaufania do niego, każde jego wyjście gdziekolwiek to dla mnie ogromne nerwy, sprawdzanie nawet w towarzystwie milion razy telefonu kiedy był dostepny. Jestem zazdrosna o każdą inna niż jego mama czy siostra kobietę która pojawia się na horyzoncie. Czy to ktoś z pracy, czy kolezanka z dawnych lat. Codziennie o tym myślę, a teraz jest możliwość że wyjedzie do innego miasta do pracy. Przez co najmniej pół roku bylibyśmy w związku na odległość, nie wyobrazam sobie tego. Zwariowalabym.
I co z tego ze dzien w dzien mówi mi jak bardzo mnie kocha, że jestem najpiękniejsza, że jestem miłością jego zycia? Nie wierzę mu,mam wrażenie że gdy tylko nadarzy sie okazja, on będzie flirtowal z inną. Mam wrażenie że jestem u kresu wytrzymałości i o ile ostatnie dni spędzamy praktycznie caly czas razem (nie mieszkamy razem) to ja i tak każdego ranka kiedy on śpi przetrzepuje mu wiadomości, fb, wszystko. Nie jestem z tego dumna. Potrzebuję rady bo zaczynam wymiękać