Hej !
Mam 24 lata, od ponad roku jestem singielką. Nie uważam się, za osobę nieatrakcyjną. Widzę, że podobam się płci przeciwnej w tym JEMU.
Od początku. Zaczęłam we wrześniu pracę w sporej korporacji, poznałam tam właśnie JEGO. początkowo nie zainteresowany, rzekłabym nawet niesympatyczny. Po około miesiącu coś się zmieniło, wspólny papieros, rozmowy, żarty często z podtekstem, parkowanie samochodu obok siebie... Za każdym razem jak mnie widział uśmiech od ucha do ucha (Tak pozostało do dziś)
Codziennie słyszałam "cześć słońce, kochanie itp."
Wypytywał mnie o związek, sam zawsze o sobie .mówił JA, jadę SAM, siedzę w domu SAM, nigdy nie wspomniał o kobiecie . Aż pewnego dnia zapytałam czy z kimś mieszka ( całkiem przez przypadek) odpowiedział "tak . Z laską " po czym spuścił wzrok i szybko zmienił temat .
(Ostatnio dodał, że na początku zawsze jest fajnie, a później jest tylko coraz gorzej)
Zauroczyłam się, nie mogę przestać o nim myśleć i sądzę że też mu się podobam - często słyszałam komplementy z jego strony. Problem polega na tym, że nigdy nie padło z jego strony zaproszenie na spotkanie.
Ostatnio rozmawialiśmy o wyjeździe na snowboard i czułam, że chciałby mnie zaprosić ale nic nie powiedział. Sama się wstydzę wyjść z taką propozycją.
I teraz nie wiem co robić. Czy sobie go odpuścić czy czekać na ruch z jego strony i dalej sobie flirtować w pracy... pomóżcie proszę