Hej, proszę kogos o pomoc. Sytuacja jest bardzo zla. Jestem w 5 miesiacu ciazy, zwolnilam sie z powodu racy a potem dowiedzialam o ciazy. Mam troche odlozone tych pieniedzy, ale to na pewno na wyprawke nie starczy te 2000 zl. Z chłopakiem jestem 3 lata ponad, mieszka 20 pare km ode mnie. Tak sie zlozylo, ze akurat doszlo mu (ze sprawy co sie ciagnie dobrych kilka lat) zapłacić 7000.
Mieszkamy oddzielnie, dodam ze
samochod tez sprzedal za marne grosze i nie ma nawet jak dojechac do mnie ew z wujkiem jego czasem, nie mieszkamy razem. Doradzam mu zeby na razie auta nie kupowal, bo nie wiadomo czy bedzie mozna na raty splacic ta kare. Czy dobrze mowie? Czy z jego wypłaty 2500 gdyby to splacil mozna zyc gdzies w wynajetym mieszkaniu za okolo 1200 zl, no i ja moze bym dostawała 1000 albo 1500 jezeli na te dodatkowe swiadczenia sie zalapie. Nie chce do niego do domu, ma zle warunki dla dziecka wilgoc,,matka popija i watpie zeby przestala. Wszystko jest tak skomplikowane...
Prosze kogos kto widzi to z innej strony niz ja, bo nie mam pojecia co tu robic, a lepiej jakbysmy wszyscy razem mieszkali, bo to paliwo takie cholernie drogie teraz, i nawet nie zarobi na ten pierwszy miesiac mieszkania jakby do mnie tyle razy przyjezdzal