Staż małżeński: 3 lata
Mąż uparł się po ślubie na budowę domu. Od samego początku byłam sceptycznie nastawiona do pomysłu.
Mąż jest jak osioł - uparł się i rozpoczął budowę. Od prawie 10 lat zbierał środki, po czym wybudował dom, tylko w stanie surowym. Potem okazało się, że na resztę tzn. dokończenie czyli poprowadzenie prądu,wody i wykończenie NIE STAĆ GO NA KREDYT.
Dom stoi i nie ma jak go wykończyć (to jest koszt 200tys-wycena banku)
Ja straciłam pracę i co najgorsze, mieszkamy u rodziców. W POKOJU 2x3m. NIE NIE ŻARTUJĘ!!!
Pół pokoju zajmuje łóżko, drugie pół - szafy,telewizor, komputery,nasze buty,ubrania.
Mąż nie widzi nic złego, a ja dostaje szału. W pokoju jemy,oglądamy,pracujemy, ćwiczymy, gotujemy (też nie żart).
Mąż jest po 30.
Na pytanie rodziny kiedy będziemy mieć dziecko, odpowiadam, że jak przymocuję do sufitu łóżeczko...
Mąż zarabia 2500zł.
Czuję, że mąż zmarnował mi życie, uważa, że przesadzam i możemy tu jeszcze kilka dobrych lat pomieszkać/przemęczyć się.
Mam ochotę uciec od męża, niestety, nie mam środków...wszystko poszło na ten dom, którego JA NIE CHCĘ.
Nie mam ochoty przez kolejne 20 lat zbierać na wykończenie
Dajcie mi jakieś rady, bo mam wrażenie, że zje..ałam życie...