Cześć, chciałabym opisać moją sytuację bo cały czas mnie to gryzie i wprowadza w coraz to gorsze myśli, może któraś z Was ma podobny "problem" i łatwiej nam będzie się z tym uporać
Poznaliśmy się z moim facetem rok temu nad morzem, on akurat był na wakacjach z córką-7lat. Pech chciał, że spotkaliśmy się dopiero ostatniego dnia jego urlopu, ale od razu poczuliśmy coś do siebie. Tego wieczoru rozmawialiśmy do rana, z rozmowy wynikało, że z mama swojej córci jest po rozwodzie, że oboje mają równe prawa rodzicielskie i zajmują się nią "pół na pół", wywnioskowałam z tego co mówił, że nie mieszkają razem, ale nie chciałam dopytywać na pierwszym spotkaniu żeby nie wyjść na wścibską babe.
Następnego dnia już wyjeżdżali, pożegnaliśmy się z nadzieją, że ta znajomość będzie trwała i tak było:) pisaliśmy sms'y, rozmowy telefoniczne trwały po kilka godzin, niestety z racji tego, że mieszkamy w dwóch oddalonych od siebie o 500km miastach i każdy z nas miał pracę i inne obowiązki spotkać mogliśmy się dopiero za niecały miesiąc. Ja miałam pojechać do niego, kiedy przyjechałam cała w skowronkach, on odebrał mnie z dworca i oznajmił mi, że niestety teraz pomieszkuje u niego jego EX (o czym, ani razu wcześniej nie wspomniał; ja się nie pytałam bo wydawało mi się to oczywiste, że po rozwodzie każdy mieszka osobno no ale...) i że na te kilka dni zatrzymamy się u jego kolegi. Przyjęłam to z lekkim zdziwieniem, zasugerowałam kilka razy, że mógł wspomnieć o tym, ale z uśmiechem chciałam spędzić ten weekend. Było cudownie, na koniec zapytałam się jak to jest z jego ex, powiedział, że jeszcze mieszkają razem(oni i córka), ale każdy ma wszystko osobne są jak lokatorzy, rozmawiają tylko o tym co konieczne itp. ale to potrwa jeszcze tylko chwile bo ona niedługo wyprowadza się do swojego faceta. Nie miałam powodów,żeby w to nie uwierzyć, a ponieważ czułam że między nami coś się rodzi zaufałam.
Nasz związek rozwijał się powoli ale pięknie, obydwoje zakochaliśmy się wszystko było naprawdę jak w normalnym związku, on odwiedzał mnie częściej u mnie, bo u niego rzadko kiedy było wolne mieszkanie, chociaż i ja kilka razy tam się pojawiłam kiedy jego ex wyjeżdzała gdzieś na dłużej. Mieszkanko ich nie było zbyt duże, co prawda osobne półki w lodówce i kosmetyki w łazience w osobnych koszykach ale reszta wszystko wspólne, troche inaczej niż on to opisywał... na każdym kroku jej rzeczy, okropnie się tam czułam, jak kochanka w ich wspólnym gniazdku.
Trwa to już rok, a ona nadal tam mieszka, jeszcze niedawno była mowa, że wyprowadzi się w sierpniu bo dopiero, chociaz już teraz coś przebąkiwał, że jak się w sierpniu nie uda to na pewno do świąt Bożego Narodzenia...
Dodam jeszcze tylko że nigdy nie poznałam tej kobiety, znam za to jego córkę, mamę, braci, kolegów, wszyscy niby wiedzą o moim istnieniu i naszym związku, mam z nimi dobry kontakt ale mnie to strasznie męczy, wiem że ich zycie nie wygląda tak jak on to opisuje, najgłupszy przykład mają jeden telewizor kiedy oglądają jakiś film muszą usiąść razem, bo nie wierze, że ona siedzi na podłodze...kiedy robią córci urodziny zapraszają całą rodzinę siedzą przy stole, kiedyś natknęłam się na zdjęcia z jednej z takich imprez, ich całej uśmiechniętej trójki. On niby mówi, że nic już do niej nie czuje, że ani ona go nie pociąga ani jej nie lubi po prostu jest mu obojętna, że mnie kocha i że ze mną chce być do końca życia...Moich koszmarnych myśli jest jeszcze milion nie chcę teraz opisywać wszystkich ale marzę, żeby ona się wreszcie wyprowadziła!!!