Cześć wszystkim, od jakiegoś czasu mam mieszane uczucia, co do mojego partnera. Jesteśmy ze sobą lekko ponad dwa lata, od dłuższego czasu ze sobą mieszkamy. C jest wcześniej był bardziej spontaniczny ( czasami kupił mi kwiaty bez okazji), w ogóle się nie kłóciliśmy, to on był bardziej inicjatorem czułych gestów niż ja, poświęcał mi więcej czasu. Oczywiście jestem tego świadoma, że to z czasem się może zmienić i większości przypadków się zmienia. Teoretycznie jesteśmy szczęśliwą parą, która ma dziwne poczucie humoru i tylko ta druga połowa to rozumie. Ale w praktyce bywa to różnie C pracuje zdalnie w domu od ponad roku, czasami się spotyka ze znajomymi, ale przez większość czasu widzi tylko mnie. Często moje zachowanie go moje zachowanie i jak podchwyci cos to dostaje od niego reprymendy jaka to ja nie jestem, które trwają więcej niż 10 minut. Dziwi mnie to bo wg mnie nie robię nic takiego żeby sobie na to zasłużyć. Denerwuje go to, że czasami stoje za blisko i mu przeszkadzam np. jak razem gotujemy, twierdzi, ze nie ma przestrzeni. Zawsze muszę odpowiadać na jego pytana, bo uważa, ze to brak szacunku, jeżeli tego nie robię. Kiedyś miałam masę kosmetyków, teraz mam minimum, bo większość mi wyrzucił. Często neguje mój sposób ubierania się, chciałbym żebym była bardziej fashion i za jednym razem naturalna ( Teraz używam czasami podkładu i tuszu, włosów też nie farbuje). Te jego ktytyki odbierają mi pewność siebie, bo z jednej strony myślę jak może o mnie tak mówić osoba, która jest mi bardzo bliska, a z drugiej strony myślę, że coś jest ze mną nie tak. Widzę także dużo jego błędów, ale nie jestem dla niego taka ostra, staram się zachowywać w tym wszystkim jak rozsądna dorosła ( stalo się pomyślmy nad rozwiązaniem, niepotrzebne są 30 minutowe reprymendy jaki to on jest zły. itp). Staram zachowywać się jak dorosła i czasami pozwalać sobie na bycie szaloną, kiedy mogę, jestem przeciwna kłótniom i czasami potrzebuje coś przemyśleć, ochłonąć i dopiero porozmawiać.
C jest też bardzo uczynny, dobrze gotuje i większości czasu to on przyrządza dla nas jedzenie, często przygotowuje też coś dla mnie do pracy. Martwi się czy śpię wystarczająco i często mówi, że chyba już powinnam pójść spać bo jutro muszę rano wstać. Często przypomina mi o piciu wody, ogólnie dba o zdrowa dietę.
Mam wrażenie jakby siedziały w nim dwie osoby. Nie wiem sama, może jest mnie za dużo wszędzie w jego życiu. Czasami myślę, że może powinnam zając się sobą, a mu wyświadczać czysto lokatorskie przysługi oprócz tego nie zapominać o pożądaniu.
Czy ktoś może miał podobną sytuację? Sama nie wiem, co o tym myśleć, bo go kocham, ale czasami go nienawidzę. Pewnie ktoś pomyśli, że to nie jest problem i nie ma o czym myśleć, bo przecież mogę go zostawić jaki mi nie odpowiada i mieć z głowy. Czasami wystarczą jakieś małe korekty w zachowaniu, aby coś naprawić, ale uczucia często przysłaniają rozsądne rozwiązania.