Niedługo wychodzę za mąż. Z miłości, a nie z potrzeby... Jest jednak jedna dość nurtująca mnie sprawa. Koleżanka z pracy... hmmm... co tu dużo mówić. Podoba mi się. Mam na nią ochotę. Często żartujemy, że gdy nikt nie będzie widział, przyprze mnie do ściany, albo ja zaciągnę ją w ciemny róg i wiadomo co... problem w tym, że zrobiłabym tak naprawdę.
Kocham mojego mężczyznę, nie wyobrażam sobie życia bez niego, ale nie wiem, co zrobić tym, co czuję do koleżanki. Nie wiem, jak to nazwać. Ochota? Pożądanie? Chęć posiadania?
Mój przyszły mąż wie, że jestem biseksualna, ale nie wie, jakie uczucia mną targają, gdy Ją widzę (i mam nadzieję, że się nie dowie). Nie mogę spać, gdy zamykam oczy, wyobrażam sobie jakby to było z nią. Jak wspomniałam, często we dwie żartujemy na ten temat, ale nie jestem do końca pewna, czy aby Ona traktuje to poważnie. Czasami mam też wrażenie, że w tym co Ona mówi również jest nutka prawdy. Może to tylko wrażenie, a może rzeczywistość? Może już sobie wkręcam? Nie wiem, jak Ją rozgryźć. Jak dać Jej do zrozumienia, że mam na Nią ochotę, ale w taki sposób, by jej nie wystraszyć i nie spłoszyć?? Help, bo odchodzę już od zmysłów....