Witam,
Mineło 3 miesiace od rozstania z chłopakiem (po 5 latach zwiazku). Wina leży po obu stronach, ciagle kłotnie o wszystko, kontorolowanie itd. Oboje przesadzalismy. Nie moge w ogole o nim zapomniec. Czasem jest ok, zaczełam studia w nowym miescie, mam duzo zajec, ale czasem przychodza takie dni, wieczory, że moge tylko siedziec i płakac. Nic mi sie nie chce, jedyna mysla jest tylko On. Czasem ciezko skupic mi sie na zajeciach czy nauce, nie zostaje nawet na weekendy tylko wracam do domu, by moze go spotkac gdzies. Ostatnio przypadkowo sie spotkalismy, skonczyło sie na seksie. Jest mi strasznie ciężko i on o tym wie, że cierpie że to wszystko bardzo przezywam a mimo to nie zadzwoni, nie zapyta co u mnie, gdzie kiedys potrafilismy rozmawiac przez tel godzinami. Ciagle tylko mysle co on teraz moze robic, gdzie jest i że skoro jest teraz wolny to.... Nie wiem co robic Chyba mnie juz naprawde nie kocha...