![Szczęśliwy :)](https://babskiesprawy.pl/images/smilies/icon_e_smile.gif)
Zaczynając od początku mam podobno ciężki charakter, zawsze uważałam że najważniejsze jest poczucie niezależności i własnej wartości, żyłam sama dla siebie i robiłam to co uważałam za słuszne. Dotychczas miałam wielu znajomych i przyjaciół na których mogłam liczyć. Wszystkie się zmieniło gdy poznałam mojego obecnego TŻ. Z racji mojego wieku, a mam dwadzieścia cztery lata marzyłam o tym, aby poznać fajnego faceta i się w końcu ustatkować, zostawić daleko za sobą imprezy , częste spontaniczne wyjazdy ze znajomymi i istne szaleństwo i życie z dnia na dzień.
No i stało się !!! Po dwóch miesiącach regularnego spotykania się - randkowania z Tż postanowiliśmy spróbować, dogadywaliśmy się super, obydwoje prowadziliśmy dotychczas takie samo życie, tak więc myślałam że pogodzimy przyjemne z pożytecznym. Jednak pół roku później okazuje się że najlepiej jest siedzieć w domu i nic nie robić. Mnie totalnie ogranicza mimo iż walczę o swoje zawzięcie to stale są fochy i obraza majestatu. Ciągle zarzuca mi, że coś robię za jego plecami. Nawet kiedy śpie nie jest pewien czy aby na pewno śpię,a nie zdradzam go na boku. Reasumując doprowadza mnie do szału,czasami zwykły telefon od niego potrafi mnie tak rozwścieczyć że mam ochotę komuś przyłożyć. Nic nie robi tylko marudzi,nic go nie obchodzi, koło dupy mu to lata jednym słowy bezstresowy gość. Śmieszne jest to co napiszę, ale po prostu wydaje mi się, że to we mnie jest problem i trzymam się go bo go POKOCHAŁAM. Rozumiem, że życie z drugim człowiekiem to nie jest ciągła zabawa i szaleństwo,ale nic nie robienie też staje się po prostu nudne . Nie mam garba i łysienia plackowatego i wiem, że mogłabym sobie znaleźć kogoś innego kto nie doprowadzałby mnie do szału,ale chcę dać mu szanse (tak,tak nawet on mowi Mi że jestem matką teresą z kalkuty). Szczera rozmowa nic nie daje, tłumaczy się tym że on już jest za stary na to aby gdzieś wychodzić itp no to za 10 lat nie będzie wychodził z łóżka bo jest stary ?