Dziewczyny znam Wasz ból, bo miałam podobnie ze swoją teściową. I być może Was zasmucę, ale dopóki nie pokażecie pazurków, to żadne czcze gadanie nic nie da. Przez 5lat naszego związku, zawsze pytakiwałam, robiłam tak jak chciała, a i tak wiecznie coś jej nie pasowało. Przecież to matka mojego lubego, to nie wypada... W końcu, po jednej z akcji sobie pomyślałam: "Kurczę..dlaczego mam robić coś WBREW SOBIE, skoro to MOJE życie, MÓJ związek i MOJE, a nie jej potrzeby czy problemy?". Powiedziałam sobie dosyć tego! I zaczęłam to wprowadzać w życie. Jako, że to osoba starsza, to grzecznie się przeciwstawiałam. Kiedy mi zasugerowała, że ona coś by zrobiła tak a nie inaczej, to jej krótko odpowiadałam, że to ONA, a nie JA
Pomyślałam, że może się na mnie obrazi, ale przecież, nie ma co ukrywać, i tak czy siak wiecznie miała w sobie pewnego rodzaju obrazę na mnie, bo to nie tak czy siak. Więc co za różnica, że się ofuka, bo zrobiłam po swojemu, jak i tak by była niezadowolona? Ano taka, że BYŁOBY po mojemu! Więc tak jak chciałam
Skrycie liczyłam, że może się całkowicie obrazi, ale tak dobrze to nie było :p Jeżeli partner będzie miał jakiekolwiek pretensje, wtedy kiedy wyjaśnicie mu, dlaczego ma miejsce taka sytuacja, to radzę się nad tym związkiem zastanowić. Bo z biegiem czasu będzie gorzej tylko dla Was, a z czasem to przerośnie każdego i koniec jest nieunikniony. Stawiać się, walczyć o swoje szczęście i własne rodziny. Taka jest kolej rzeczy. Mi się udało i wygrałam, jest po mojemu, ale swoje musiałam znieść. Zawsze mogę spróbować Wam pomóc rozwiązać jakiś problem
Tylko same w sobie musicie znaleźć siły i się nie poddać, a będzie tak jak należy! Powodzenia!