Witam, mam na imię Emilia i mam 17 lat. Mam drobny problem, a właściwie trudność z podjęciem decyzji - dlatego piszę tu, by zwrócić się o poradę od może bardziej doświadczonych i starszych osób - jak również "ludzi patrzących z boku".
Nigdy nie byłam otwartą osobą na związki, nawet gdy mi się ktoś podobał, podchodziłam do tego z dystansem wierząc, że to zwykłe zauroczenie i zaraz mi przejdzie - i nieraz faktycznie tak było. Ile to już razy starałam się jak najdelikatniej odmówić innym chłopcom, gdy pytali się, czy zostanę ich dziewczyną. Doszłam jednak do wniosku, że może zbyt dużo się nad tym wszystkim zastanawiam i myślę nad tym, by nikogo nie urazić. Tak więc w końcu po jakimś czasie postanowiłam zacząć się umawiać z kolegą, który się o mnie starał i którego znam już od dość dawna.
Chwilę mi zajęło, żeby podjąć decyzję, ale tak teraz jestem w związku od 7 miesięcy - generalnie wszystko się układa, jest w porządku. W tym roku byłam jego partnerką na studniówce. W Mimo wszystko ostatnio jest czas, gdy ja jestem zajęta szkołą, a chłopak pracuje, jako że jest rok starszy, napisał maturę i chce trochę zarobić. Nie widzieliśmy się już chyba miesiąc, ale nie odczuwam jakiegoś braku/tęsknoty czy jak tam inaczej można to nazwać. Na pewno coś do niego czuję, ale od czasu gdy się nie widzieliśmy zadaje sobie pytania, czy tego wszystkiego nie można robić nawet będąc po prostu przyjaciółmi. W sumie wszystko ciągle wygląda tak samo, często spotkanie kończy się przeglądaniem internetu, zaczyna być to nudne. Sama nie wiem co o tym myśleć i mam mętlik.
I w sumie teraz zaczynam przechodzić do rzeczy - dowiedziałam się, że do tygodnia należy wpłacić pieniążki za studniówkę - oczywiście z dopłatą, jeśli idzie z nami osoba z poza szkoły. Mam w klasie kolegę, z którym jestem dość blisko - mam na myśli, że dobrze się znamy, zawsze jest nowy temat do rozmowy, wspólni znajomi i dużo innych rzeczy. Nieraz gdzieś wychodzimy jako przyjaciele i jest naprawdę świetnie - poza tym ten kolega również kiedyś mi powiedział, że mu się podobam.
SEDNO SPRAWY - czy byłoby to w porządku, gdybym powiedziała, że o wiele bardziej wolałabym iść na studniówkę z kolegą z klasy, niżeli z chłopakiem? Czuję, że o wiele lepiej bym się bawiła z nim, byłoby zabawniej i przyjemniej ...ale z drugiej strony na pewno byłoby przykro mojemu chłopakowi, a nie chce nikomu robić przykrości...Czy ten związek ma sens, skoro w ogóle rozprawiam na ten temat? Jeżeli pomyślę, że miałabym z nim zerwać, jest mi strasznie przykro, bo z mojego powodu ktoś będzie smutny...Nie wiem co mam robić, a jak tylko pomyślę, że chyba naprawdę zakochałam się w koledze z klasy, czuje się totalnie zagubiona - chce sobie naprostować tą sprawę, bo to nie może wyglądać w ten sposób...BARDZO proszę o radę ;-;