no tak, tylko ja jestem troche outsiderka, nie mam swoich znajomych, jedynie tych z uczelnianego korytarza, z ktorrymi jedynie rozmawiam pomiedzy wykladami, on ma swoja zgrana paczke od dawna, kiedys mowil mi, ze mnie w nia wciagnie,zabral mnie rok temu na ognisko,pozniej na sylwester do znajomego i caly rok nic, pozniej po roku bylam z nim u jego innego kumpla na sylwestrze( nadal z ta sama ekipa), nawet jego kumpel mi powiedzial, ze juz rok mnie nie widzial:P..chciałabym się trochę wkręcić w to towarzystwo, aby jego znajomi byli tez moimi, jego znajomy np. ciagle chodzi ze swoja dziewczyna na imprezy do swoich znajomych (tych samych) i.. ta dziewczyna juz jest wciagnieta calkowicie w towarzystwo, ba..nawet czasami sama sie spotyka z tymi znajomymi, a ja..jestem taka ciagle na boku
nie chcę, zeby zabierał mnie co tydzien do znajomych, bo tak sie z nimi spotyka srednio, ale choc raz w miesiacu moglby mnie zabrac.. nie wiem..dzisiaj ma wpasc, porozmawiam z nim..
Dodatkowo ostatnio zdołowało mnie to, że mówił mi, że żadnych dzewczyn nie było, a nagle na fb okazało się, że były 2 (choc wiem, ze to tylko kolezanki, no ale nie musial tego ukrywac;/).. dziwnie mi się patrzy na te zdjęcia, gdzie widze, że on się zajebiście bawi, a ja.. siedzę na fb, gram, nie mam co ze sobą zrobić, co prawda widze go niemal codziennie, przyjezdza do mnie, no ale.. brakuje mi tez spotkania w wiekszym gronie, bo teraz czuje, jak mi zycie przez palce przecieka.. mam 21 lat, a czuje jakbym byla emerytka, siedze w domu z ksiazka, gdy moj chlopak imprezuje ze znajomymi.. cholernie mi z tym zle;/