Witam
Bardzo proszę Was o poradę - może któraś z Was miała podobne doświadczenie - na temat współpracy z koleżankami/ przyjaciółkami i trudnych w związku z tym relacjach. Napiszę pokrótce co mnie gniecie. Odczuwam silną potrzebę wyrażenia siebie poprzez pracę artystyczną. Nie mam skończonych szkół artystycznych, ani takich tam... Kręci mnie temat recyklingowego design, ale nie tylko. Moje koleżanki pasjonują się fotografią i tworzeniem biżuterii. W pewnym momencie stwierdziłyśmy, że można by połączyć siły, stworzyć zaplecze (wynająć pomieszczenie) gdzie będzie można oddać się pracy, tworzyć rękodzieło, gromadzić materiały i sprzęt, zorganizować studio fotograficzne, gdzie tworzyłoby się dzieło wspólne a przy okazji portfolio dla każdej z nas. I wszystko fajnie, spotykamy się, pracujemy, tylko jak zwykle kasa, czy raczej jej brak odkrywa stopień zaangażowania w sprawę każdej z poszczególna. Oto z 3 osób, dwie partycypują w kosztach, bo trzecia mało zarabia, ma zobowiązania (właśnie jest na wycieczce
) itd. Jednak wszystkie pracujemy na etacie, zarabiamy niewiele i tak naprawdę dla każdej z nas jest to znaczący wydatek. Wierzę, że już wkrótce zarobimy na utrzymanie lokalu, jednak nurtuje mnie pytanie czy czasem nie jestem robiona w balona, tak po przyjacielsku