Wyrzucenie z siebie myśli

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Wyrzucenie z siebie myśli

Postprzez esney » 10 mar 2012, o 12:32

Cześć wszystkim. Decyzja o tym, żeby wygadać się w końcu na jakimś forum naszła mnie przed chwilą. Mam ochotę jak najszczerzej o wszystkim napisać, ponieważ tak na prawdę nie mam nikogo, komu mogłabym napisać najprawdziwszą prawdę. A więc do dzieła.
Mam 20lat. Od (po zaokrągleniu) 4lat jestem z chłopakiem w tym samym wieku. Jestem jego pierwszą dziewczyną, on moim drugim chłopakiem na poważnie. I jak to na początku bywa: na początku jest extra, super i w ogóle fajnie. Potem niestety ja zaczęłam mocno nawalać. Ponieważ wcześniejszy chłopak w bardzo chamski sposób mnie rzucił, siadło mi to mocno na psychikę i niestety zaczęło to oddziaływać na aktualnego partnera. No najbardziej szczerze mówiąc: nie traktowałam go na poważnie. To on musiał do mnie biegać i się o mnie starać. Później przyszedł najgorszy z możliwych etapów: zdradziłam go. Lecz uwierzcie mi, nie ma dnia ani nocy, abym tego nie żałowała. Lecz pozwolił mi wrócić: bo mnie kocha. Po tym zdarzeniu role się odwróciły: to ja biegałam i skakałam i robiłam wszystko czego chciał. Ale myślałam sobie "ok, w końcu jestem mu to winna za swoje zachowanie". Od zdrady minęło jakieś 2lata. Często niestety przy kłótniach zdarzały się sytuacje, że partner wyrzucał mi całą przyszłość. Ja za każdym razem powtarzałam, że skoro mi to wybaczył, to żeby zostawił ten rozdział za sobą i w końcu przestał rozdrapywać stare rany. Długo trwało, zanim tak się stało. Ale w końcu nie poruszamy tego tematu. Przyszedł czas studiowania. Dla niego zrezygnowałam ze studiowania w innym mieście. Życie towarzyskie mojego partnera zaczęło kwitnąć: wychodził na imprezy (mi nie wolno iść na imprezę bez niego), wyłączał komórkę i nie dawał znaku życia. Ja tylko mogłam leżeć i płakać. Potem się uspokoił, aby teraz, po roku, znowu tak zaczęło być.
I teraz najważniejsze czemu piszę. Ja wiem, wiem, doskonale wiem, że nie powinno tak być. Że taki związek nie ma sensu istnieć, skoro rządzą nim twarde zasady (niestety dotyczące tylko mnie), a przy myśli o zerwaniu dominuje "nie zerwę, bo go/ją kocham". Wiele razy miałam takie sytuacje, że przy jakiejś ostrzejszej kłótni mówiłam sobie "dość, nie ma to sensu". Ale mijała noc, a z nią cała moja odwaga i wracaliśmy do codzienności. Wczoraj sytuacja była podobna. Chłopak mnie oszukał, całą noc przepłakałam, mówiłam, że to ostatni raz. A dzisiaj? Myśli nie minęły, ale ja już wiem, że nie znajdę w sobie siły, aby z nim zerwać. Ponieważ przyzwyczaiłam się do myśli, że łatwiej mi jest przystosować się do takiego życia, niż walczyć o jakieś lepsze. Za bardzo go kocham i po prostu boję się myśleć, jak moje życie bez niego będzie wyglądało. Każdy mi powtarza, że lepiej będzie to zakończyć. Ja to doskonale wiem, ale po prostu uległam mojemu obecnemu losowi i trwam w myśli, że nie mam odwagi o nic lepszego walczyć.
Piszę ten temat nie dlatego, aby ktoś mnie wyzwał od "szm.." itp, ani po to, aby kolejna osoba napisała mi, abyśmy z chłopakiem się rozeszli. Po prostu czułam straszną potrzebę w końcu wyrzucenia z siebie swoich myśli. A więc dziękuję tym, którzy dotrwali do końca.
esney
Jestem tu nowa :)
 
Posty: 1
Dołączył(a): 10 mar 2012, o 12:12

Re: Wyrzucenie z siebie myśli

Postprzez Masjaa » 10 mar 2012, o 15:47

Witaj:) jakby czytała o sobie.... tylko że starsza jestem od Ciebie :) miałam to samo tzn. chodzi mi o takie traktowanie się w związku... on chodził sam gdzie chciał, dla mnie miał wersję że praca a teraz już wiem że pewnie było inaczej, kłamał, manipulował, jak dzwoniłam z pretensjami to wyłączał telefon i miał mnie gdzieś.... to ja nauczyłam go takiego traktowania, pozwoliłam na to. wiedział, że tylko go straszę... zdarzyło się 2 razy że kazałam mu się wyprowadzić ale potem dałam znów zamydlić oczy.... i tak to trwało 4 lata z hakiem... też bałam się zmian, samotności, nie chciało mi się od nowa zaczynać życia.... nie chciałam widzieć wielu rzeczy bo tak było mi łatwiej... nie miałam siły aby zerwać, lepiej z takim być niż samemu... ale zerwałam! jak znalazłam smsy do innej, coś pękło ... nie chciałam już być naiwna, wciąż czekająca na niego.... przejrzałam na oczy... tyle lat żyłam w ułudzie... Kochana tak nie może być! ja wiem że Ci ciężko , boisz się ale uwierz bez niego zaczniesz lepsze życie! masz dopiero 20 lat!!! wszystko przed Tobą ! po co Ci ktoś kto Cię nie szanuje ? nie można tak się pozwolić traktować, możesz być sama ale nie samotna! zastanów się mocno nad tym wszystkim , to Twoje życie czy tak chcesz dalej trwać ? płakać, być oszukiwana ? na pewno zasługujesz na coś lepszego !
Masjaa
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 529
Dołączył(a): 19 lut 2012, o 14:03

Re: Wyrzucenie z siebie myśli

Postprzez Nala » 11 mar 2012, o 01:06

Czeeeść! :)
Cieszę się, że mogłaś się tutaj 'wygadać'. To naprawdę często jest potrzebne. Doskonale wiem co przeżywasz. I wiem, że myśl że mogłabyś zostać sama jest przerażająca, przeszywająca i w ogóle nie do wyobrażenia! Może nie tyle myśl, że będziesz sama, o ile myśl że będziesz bez niego. Bez tego konkretnego faceta. Przyzwyczajenie, że jest obok robi swoje. Nie ma zamiaru Cię wyzywać od najgorszej. Każdy z nas popełnia błędy. Wierz mi, że ja swoje też popełniłam. I wcale nie były to lekkie grzechy. I nie chce doradzać Ci żebyś z nim zerwała, to jest wyłacznie Twoja decyzja. Ale chce żebyś sobie to porządnie przemyślała. Masz dopiero 20 lat, zastanów się czy tego chcesz od życia. I pomyśl o tym nim będzie za późno.
Ostatnio Masjaa pisała posta w którym opisała swoje rozstanie. Było jej ciężko, ale wierzę że sobie dobrze radzi. Jeśli zdecydujesz się na rozstanie Tobie też się na pewno uda.
Powodzenia!
Nala
 

Re: Wyrzucenie z siebie myśli

Postprzez oOosylwiaoOo » 13 mar 2012, o 12:58

Zgadzam się z dziewczynami. Kochana, wiadomo, że każdy popełnia błędy, ale jesteś osobą młodą i uwierz w to, że zasługujesz na szczęście. Uważasz, że z tym mężczyzną zaznasz kiedykolwiek tego wymarzonego szczęścia? A co by było jakby w grę wchodziły jeszcze dzieci? Każda kobieta zasługuje na szacunek. Całe życie przed Tobą. Nie możesz sobie wmawiać, że zostaniesz sama...Sporo jest takich dziewczyn, które mają problemy w związkach, coś się w nich rozpada, a następnie otwierają nowy rozdział życia i są szczęśliwe. Nie chce Ci niczego sugerować, bo decyzja należy wyłącznie do Ciebie, ale zastanów się nad tym wszystkim. Jesteś dzielna i jeśli będziesz tylko chciała to na pewno wszystko nabierze kolorowych barw :)

Odnośnie Twojej wypowiedzi Masjaa na pewno musiało być Ci ciężko, ale ważne, że udało Ci się od tego oderwać. Widać, że jesteś silną kobietą :kiss2 :kiss2 Tak trzymać:D
oOosylwiaoOo
 
Pani Reklama


Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot], Google [Bot]