Za dużo jak na jeden rok..

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 8 lis 2013, o 23:14

Tak pokrótce, dla osób które niedawno rozpoczęły "działalność" na naszym forum.
1. W Nowy Rok zmarł ojciec mojego narzeczonego - bardzo to przeżył, do dnia dzisiejszego nie potrafi sobie w pełni z tym poradzić, niejednokrotnie mówi, że ma chwile totalnego załamania i nie wie po co żyje.
2. Zły stan zdrowia teściowej - ciągłe wymioty, bóle ręki, ostatnio spadła ze schodów (zasłabła), aż w końcu okazało się że we wtorek idzie do szpitala na zapalenie trzustki.
3. Ja i moje problemy...
I tutaj tak naprawdę zaczyna się totalny dramat. Szykujemy się do wesela, za 10 miesięcy bierzemy ślub a ja się w ogóle nie cieszę. Mam ciągłe problemy w domu z ojcem (jest po udarach co sprawia że jest bardzo zaczepliwy, agresywny, nie można o niczym z mamą rozmawiać bo łapie za słówka). Jest to nie do wytrzymania. Rano jest ok, wracam ze szkoły - jest beznadzieja, tata się nie odzywa, obrażony nie wiadomo o co.
I teraz tak naprawdę zostałam ze wszystkim sama. Zawsze gdy było coś nie tak to mogłam 'wyspowiadać' się mojemu facetowi, mogłam ponarzekać na uczelnię, poużalać się na rodzinę, a teraz niby też to robię ale jakoś tak mi głupio. Bo w sumie czym są moje problemy w porównaniu z problemami mojego narzeczonego?
Staram się mu pomagać jak tylko potrafię. Każdą wolną chwilę staram się w jakiś fajny sposób z nim spędzić, ot co - dzisiejsze popołudnie przeleżeliśmy w łóżku i ciągle się śmialiśmy, wygłupialiśmy, było super. Ale jego mama godzinę temu powiedziała że idzie do szpitala i cały czar popołudnia prysł. A ja tak naprawdę już nie umie nic więcej zrobić. Jestem wesoła, staram się go (i jego mamę) ciągle rozweselać - bo jako osoba z boku trochę inaczej to wszystko przeżywam i chcę aby oni przestali się o siebie wzajemnie tak zamartwiać. Ale czuję że powoli przestaję im pomagać. I boję się że jak jeszcze coś mi złego powie mój facet (np. o stanie zdrowia teściowej) to pojadę do niego i po prostu się rozpłaczę.. a to dlatego że staję się bezsilna. Już po prostu nie wiem co robić.
Niedługo są święta. Staram się aby w wigilię (po kolacji, na którą zaproszeni są do siostry teściowej) przyjechali do mnie na makówki, chcę aby w święta przyjechali na kawę - niby się zgodzili ale entuzjazmu w tym wszystkim nie ma. Na pewno sylwester tegoroczny będzie beznadziejny ale tak naprawdę trzeba im się dać wypłakać (chyba...) i jakoś to przetrwać.
Tylko skąd mam wziąć na to wszystko siły...?
Wiem że może was nudzę, wiem że powinnam sama sobie jakoś z tym poradzić ale chyba już powoli tracę siły..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 8 lis 2013, o 23:20

Po to jest to forum abyś mogła się wygadać wyżalić ,my możemy cie wspierać tylko dobrym słowem ,ja też wyżaliłam się dziewczynom ze swojego paskudnego życia,a ty jestes bardzo silna bo mimo swoich problemów rodzinnych starasz się też wspierać swego narzeczonego to bardzo dużo i na pewno jest mu łatwiej przez to wszystko przejść.Ja swoja tragedię przeżywałam przez 4 lata w samotności i to jest najgorsze co może być jak potrzebujesz wsparcia a jesteś ze wszystkim sama i zdana tylko na siebie ,Głowa i uszy do góry dasz radę bo kto da jak nie ty?
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 8 lis 2013, o 23:27

wiesz, prawda jest taka że ja każdemu chcę pomóc, czuję się powoli jak bardzo dobry psycholog - każdego uspokajam, w każdym widzę zalety, każdemu mówię dobre słowo, a sobie.. prawda jest taka że o samej sobie nie mam zbyt dobrego zdania. Czuję się czasem niepotrzebna nikomu (zwłaszcza gdy mój narzeczony nie ma dla mnie czasu - on pracuje, potem ma obowiązki domowe i jednak nie zawsze jest w stanie odpisać na mojego smsa), czasem myślę że to co robię nie ma sensu (studia, prywatne lekcje), czasem mam wrażenie że ludzie nie chcą mnie wysłuchiwać tak jak ja bym ich chciała wysłuchać, aż wreszcie myślę że najczęściej jest tak że to ja komuś pomagam, a ten ktoś mnie niekoniecznie. Jest to o tyle przykre że ja naprawdę jestem osobą pełną uśmiechu, radości - ale tylko dla innych. Bo tak naprawdę gdy siedzę sama w domu to niejednokrotnie płaczę nad własnym życiem. Chciałabym aby potoczyło się ono inaczej, abym mogła być zadowolona z tego co osiągnęłam - a tak nie jest. Nie cieszę się studiami (choć ich zmiana przyniosła mi naprawdę wiele dobrego), nie cieszę się ślubem i weselem (bo to dopiero za rok, a i tak na dzień dzisiejszy to tylko mnie wydatki przerażają), nie cieszę się wspólnym życiem z moim przyszłym mężem za rok (bo już zakładam że nie będzie tak kolorowo).
Także jak widać - w innych widzę pozytywy, a w samej sobie - nie :(
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 8 lis 2013, o 23:29

co jeszcze bym wam chciała powiedzieć..
osoby które są przynajmniej od kilku miesięcy na forum mogą zauważyć że jest taki czas, że ja ciągle na różne wątki odpowiadam, bardzo chcę wam pomagać, naprawdę cieszy mnie gdy doceniacie moją pomoc.
I teraz to właśnie ja potrzebuję tej pomocy..
choćby dobre słowo, a może ktoś był w podobnej sytuacji..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 8 lis 2013, o 23:37

i to jest błąd musisz zmienić myslenie.

Ja tez oddam ostatnia kromkę chleba głodnemu i nie raz mnie za to kopano jak to się mówi,mnie nikt nigdy nie wysłuchał wyłam po kątach z bezsilności nie jadłam po tydzień aby dzieci miały,zycie nie jest kolorowe i łaskawe dla każdego ale wieżę w to że kiedys ten los się odwróci w końcu,ja się czuję na codzień jak by ktoś celowo mi noge podstawiał ale nie ważne jak kto upada ważne jak sie podnosi.musisz znaleśc dobre rzeczy w twoim życiu ja mam najpiekniejszego najmądrzejszego syna na całym świecie za niego dam się zabic i za niego zabiję oddam wszystko aby był szczęśliwy i nie odczuł mojego niepokoju o lepsze jutro.przeszłam horror w życiu straciłam córkę musiałam sie podnieść i życ dalej dla syna walczyłam z tym piekłem 4 lata i każdy rok był co raz gorszy co rok cos się działo złego,najpierw pobicie małego,później sprawy w sądzie mojego męża,objawienie się choroby u synka ja cały czas byłam sama nie miałam do kogo iść i się wypłakać płakałam w samotności po nocach aby nikt nie widział nie słyszał,funkcjonowałam jak robot nic mnie nie cieszyło,chciałam po prostu umrzeć aż przyszedł taki dzień gdzie powiedziałam dość!! i zaczełam sie podnosić z ziemi teraz też mam wiele spraw które mnie bolą ale staram się we wszystkim widziec pozytywy ,choc nie ukrywam że mam chwile słabości
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 8 lis 2013, o 23:55

prawda też jest taka że ja wcale taka idealna nie jestem. Nie potrafię być szczera (ostatnio nawet łapię się na tym że nie o wszystkim mówię mojego narzeczonemu, co jeszcze jakieś pół roku temu nie miała w ogóle miejsca), ciągle się o coś obrażam (jeśli chodzi o mojego faceta to staram się to jakoś w sobie tłumić by nie dodawać mu kolejnych nerwów i zmartwień), nic mi nie odpowiada (on się stara a ja tylko usilnie odpowiadam "super, fajnie, extra" a tak naprawdę nie doceniam tego - a może po prostu nie ma czego?). I mogłabym tak wymieniać i wymieniać..
Zauważyłam że coś się zmieniło niedawno. Kiedyś potrafiłabym za mojego faceta kogoś zabić jak źle o nim mówiono, kiedyś potrafiłam rozmawiać z moim facetem oficjalnie o wszystkim, kiedyś umiałam z nim siedzieć i po prostu się śmiać. Ale od pewnego czasu (i to właśnie nie od Nowego Roku, raczej powiedziałabym od tegorocznych wakacji) zauważyłam wielką zmianę w moim zachowaniu. Jestem z nim bardzo szczęśliwa, chcę tego ślubu (mimo że się nim nie cieszę), ale jednocześnie zaczynam zauważać (i powoli wytykać..) błędy w moim facecie. Ten mój ideał nagle już nie jest idealny bo coś powiedział nie tak jakbym chciała, bo coś mu się innego podoba niż mnie, bo ma inne zdanie niż ja.
I tak wszystko do świętego spokoju tłamszę w sobie a potem mam nieprzespane, przepłaczone noce.
Wiem że bardzo dobrze poradziłam sobie z pomocą mojemu narzeczonemu w tych wszystkich bardzo trudnych chwilach, jestem akurat z tego bardzo dumna, bo wiem że jeśli nie ja to on by może nawet do dzisiaj z tego nie wyszedł. Niejednokrotnie zmuszałam go do oglądania bezsensownych komedii, wyciągałam go na spacer w śnieżycę, po prostu przy nim byłam. Dostałam z tego powodu cudowny prezent o którym zawsze marzyłam - oświadczył mi się.
Tylko że prócz oświadczyn chciałabym aby Ten Na Górze trochę mnie bardziej obdarzył "prezentami" i dał mnie i mojemu facetowi odrobinę wytchnienia od tych przykrych momentów w tym roku..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 8 lis 2013, o 23:58

wszystko niestety wymaga czasu a najbardziej jest irytujące że nigdy nie wiemy kiedy to nastąpi czy jutro czy za miesiąc powinnaś porozmawiać ze swoim narzeczonym o tym że nie cieszą cię studia już i wiele innych rzeczy potrzebujesz takiej rozmowy
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 00:02

tak, powinnam, masz rację. Tylko kiedy?
Poza tym on wiele wie - wie że nie mam wesoło w domu (i ciągle mnie pociesza że tylko 10 miesięcy i zapomnę o całym tym złym okresie który teraz przechodzę), wie że studia które wybrałam nie do końca są z zamiłowania (jestem po matematyce, wybrałam się teraz na rachunkowość - wbrew pozorom nie jest to dobre połączenie), wie że średnio cieszy mnie wesele bo sam przecież widzi moje zachowanie. Tylko niestety to jest facet i on jedyne co mi jest w stanie powiedzieć to "Kochanie będzie dobrze" a dla mnie to ciut za mało.
Poza tym czuję że te moje "problemy" są po prostu zbyt małe w porównaniu z jego problemami i jest mi po prostu głupio uskarżać się przed nim gdy wiem, że on ma milion większe kłopoty.
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez agape84 » 9 lis 2013, o 00:03

Mysle, ze samo dawanie bez umiejetnosci brania to bardzo wyniszczajace... Postaraj sie porozmawiac szczerze z narzeczinym o tym Co Cie boli..... Jemu jest ciezKo, ale Tobie tez, wiec moze powinien wiedziec, ze jednak musi sie zebrac w sobie i byc dla Ciebie wiekszym wsparciem. Zorganizuj sobie Grupe wsparcia, grono przyjaciolek, z ktorymi moglabys od czasu do czasu spedzic babski wieczor, pogadac, wyplakac sie jesli trzeba.i glowa do Gory, wierze, ze to przetrwasz i wszystko sie ulozy.

Ani z Toba ani bez Ciebie
Na moj bol nie ma lekarstwa..
Z Toba bo mnie zabijasz
Bez Ciebie bo umieram..
Avatar użytkownika
agape84
Miła Kobietka
 
Posty: 63
Dołączył(a): 13 wrz 2013, o 21:06
Lokalizacja: Szczecin

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 9 lis 2013, o 00:05

ale jesteście razem wspieracie się na wzajem musisz sie otworzyc ja wiem że facet zawsze na skróty idzie ale to tylko facet taki mały chłopiec wyrośniety ,ale rozmowa szczera daje wiele,nie mozesz widzieć tylko jego smutków ty też potrzebujesz wsparcia i podpory
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 00:14

powtórzę - mój narzeczony wie że nie jest mi łatwo. Prawda jest taka że on cały styczeń przepłakał bo ojciec mu zmarł, a ja wracając do domu ze spotkania z nim też beczałam - ale z bezsilności. Tylko że postanowiłam sobie że zrobię wszystko aby mu pomóc, aby mu jakoś ulżyć. I mi się udało. Sama nie wiem jak to zrobiłam, ale czułam już w kwietniu że jest coraz lepiej. Na dzień dzisiejszy mogę powiedzieć że mój facet jest naprawdę zebrany w całość, potrafimy już oficjalnie rozmawiać o jego ojcu, tylko że co i rusz jakieś problemy. A to jego mama ma depresję (która go też dołuje), a to jego mama spadła ze schodów, a to jego mama idzie do szpitala - ciągle coś :(
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 00:21

myszka28 napisał(a):ale jesteście razem wspieracie się na wzajem musisz sie otworzyc ja wiem że facet zawsze na skróty idzie ale to tylko facet taki mały chłopiec wyrośniety ,ale rozmowa szczera daje wiele,nie mozesz widzieć tylko jego smutków ty też potrzebujesz wsparcia i podpory


wydaje mi się że on o moich problemach raczej nawet od samego stycznia wie, raczej starałam mu się mówić i wyżalać ale tak dość krótko i treściwie bo wiedziałam jak bardzo cierpi. On jest poniekąd moim wsparciem tylko właśnie już sama powoli sobie uświadamiam że chyba cały czas to jego wymiganie od moich problemów usprawiedliwiałam jego stanem psychicznym. A tak naprawdę to on już się pozbierał i potrzebuję go bardziej niż słów "będzie dobrze". Tylko jak to teraz zmienić? Przez rok pozwalałam mu na takie zachowanie więc teraz trudno to bedzie zmienić..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 9 lis 2013, o 00:26

nie mówie że będzie lekko ale szczera rozmowa powinna rozwiązać i rozwiac tą niepewność póki nie spróbujesz się nie dowiesz
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 00:28

wiem że lekko nie będzie, zwłaszcza teraz przez szpital jego mamy, przez te stresy weselne (bo mimo wszystko są) itd. Jest naprawdę bardzo ciężko i nie wiem jak się pozbieram do kupy..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 9 lis 2013, o 00:31

dasz rade silna baba jesteś ja zawsze mówię że my baby to ze stali musimy być :)
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 00:32

taa tylko jeszcze teraz wynikła kłótnia dot. wesela..
ja się staram z nim jak z jajkiem a potem po d*pie dostaję bo coś mu nie odpowiada..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez myszka28 » 9 lis 2013, o 00:36

to teraz weź sie przed slubem bo po slubie to już nie będzie lekko :) teraz zawsze możech przysłowiowego focha walnąć :)
wiesz jest takie pwoiedzenie
facet do dziewczyny przed ślubem idą a tu kałuża facet biegnie przodem rozkłada marynarkę w kałuży i mówi :uważaj złotko bo wpadniesz w błotko

a po slubie:

gdzie sie ropucho pchasz :P
Avatar użytkownika
myszka28
Super Gaduła
 
Posty: 1544
Dołączył(a): 29 wrz 2013, o 18:46

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 00:38

ehh wiem wiem. Ja się nie daję tak naprawdę. Zazwyczaj to on mnie pierwszy przeprasza bo ja się do niego nie odzywam. Wiadomo że mnie to irytuje że on mnie olewa ale ja nie chcę być gorsza i odpłacam tym samym. Tylko że ja naprawdę nie wiem dlaczego ja z nim jak z jajkiem a on na mnie z pazurami..
ja rozumie że jest nerwowy, że ma trudny okres ale ja też mam tylko jedno zdrowie i jedne, na ostatniej nitce nerwy..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 9 lis 2013, o 08:41

Duuużo, naprawdę bardzo dużo w Twojej przyszłości zależy od tego, jak wyglądała Twoja przeszłość - bo wykreowałaś sobie pewne wzorce i oczekujesz takich samych, innych lub lekko różniących się.
Facet wydawał się ideałem (niekonieczna jest tu dosłowna interpretacja moich słów), nagle dociera do Ciebie, że jest inaczej. Książe z bajki, nie jest taki, jak się wydawał. Nie jest to niczym złym, bo takie jest życie. Nie wiem ile masz lat, ale musisz oswoić się z myślą, że możesz budować solidne mury, w których do skończenia będzie brakowało kilka cegiełek, a trafi się trzęsienie ziemi i wszystko stracisz. Życie, śmierć, problemy, zdrowie, praca, kasa - możemy tym sterować, ale nigdy nie przejmiemy nad tym pełnej kontroli, bo nie jest to zależne jedynie od nas samych i nigdy nie będzie. Owszem, możemy brać życie w swoje ręcę, ale inni oraz zewnętrzne czynniki zawsze mają na nie wpływ, bo nie jesteśmy sami/jedyni na świecie. Napisałam o tym po to, abyś postarała się o egoizm. Nie nadmierny, ale taki zdrowy, bo on jest niezbędny do szczęścia. Zacznij przede wszystkim myśleć i martwić się o siebie, ale nie zapominaj o innych. Potrafisz dawać i to jest wspaniałe, ale naucz się i brać, bo bez tego wyniszczysz się psychicznie. Z tym jest tak samo jak z towarem w sklepie. Co z tego, że będzie on miał klientów i towar zostanie wyprzedany, kiedy bez zatowarowania go ponownie, ludzie nie będą do niego przychodzić, bo nie będzie produktów, które im są potrzebne. Interesu nie będzie, upadnie. Zastosuj sobie do tego analogię i sukces będziesz miała gwarantowany. Powodzenia i pozdrawiam :)
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 9 lis 2013, o 23:51

wiesz, w Twoich słowach naprawdę jest wiele racji. Tyle tylko że jestem osobą bardzo dziwną. Potrafię kogoś nienawidzić, potrafię kogoś nie cierpieć, a gdy coś się dzieje złego tej danej osobie, to nagle mi jest jej żal, nagle w jakiś sposób chciałabym jej pomóc. A potem znów (gdy jest dobrze) ta osoba nadal jest do mnie taka jak przedtem a moja psychika wraca na tory "nienawidzenia" jej.
Tak samo jest właśnie z moim facetem. Jest cudowny, kochany, naprawdę mamy wspólne marzenia, plany, jest super do momentu gdy.. mamy odmienne zdania. Ot co - on chce wesele jednodniowe, a ja marzę o dwudniowym. I on się na to nawet zgodził skoro mi tak zależy. A ostatnio usłyszałam że wywarłam na nim presję bo on wcale dwóch dni nie chciał ale skoro mi tak zależy i już każdy wie o dwóch dniach to niech tak zostanie.
Do niedawna potrafiłam mu coś odpowiedzieć, umiałam się obrazić i nie odzywać przez tydzień (choć było to dla mnie bardzo trudne), potrafiłam walczyć o swoje mimo że nie zawsze miałam rację ale udawało mi się to. A od pewnego czasu nie tyle że się z nim zgadzam na każdym kroku, co raczej staram się jak dziecku tłumaczyć że tak będzie lepiej, że na czymś tam mi zależy, że coś tam bym bardzo chciała. On się zgadza ale za jakiś czas mówi że wywieram na nim presję.
Mam wrażenie że ta cała sytuacja która ma miejsce od stycznia spowodowała że coś jest ze mną nie tak, że coś się zmieniło w moim życiu i nie potrafię tego opisać co to może być. Czy to jest złe? Dla otoczenia (zwłaszcza dla mojego faceta) na pewno nie bo go o różne rzeczy ładnie proszę, staram się (do świętego spokoju) wszystko załatwiać polubownie, tylko że ja też tak naprawdę mam swoją cierpliwość, też mam swoje nerwy a do tego wszystkiego bardzooo słabą psychikę :(
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 10 lis 2013, o 00:29

To i ja jestem dziwna, bo mam tak samo :D Potrafię nienawidzić, a kiedy coś się dzieje, to spłakać się, że coś tej osobie się przytrafiło. Tyle że dla mnie to jest wspaniałe uczucie - czułość. Brakuje nam znieczulicy, to powód do dumy. ;) Wydaję mi się, że Wasz związek stał się po prostu dojrzalszy na przestrzeni czasu, który jesteście razem. Najzwyczajniej w świecie minęło zauroczenie, a zaczęła się dojrzała miłość, bo żadne z Was nie chce skrzywdzić siebie nawzajem i to jest piękne. Dopracujcie kompromis, a będziecie przeszczęśliwi. To, że sugeruje wymus, to po prostu reakcja obronna i oświadczenie Tobie, że dla Ciebie z czegoś zrezygnował, ale to dla CIEBIE zrobił, a nie z przymusu. Czasem trzeba się "poświęcać", ale należy sobie uświadamiać, że robi się to dla kogoś ważnego. To działa w obie strony. :)
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 10 lis 2013, o 22:20

Po 5 latach związku który jest naprawdę udany nie można mówić o niczym innym, jak o dojrzałej miłości.
Kochamy się jak wariaci - potrafimy w żartach obrażać się słownie a za moment się namiętnie całować, potrafimy znosić swoje humory, problemy, a i kompromis niejednokrotnie mamy. Tylko że zanim do niego dochodzi to często są bardzo długie rozmowy aż wspólnie dochodzimy do tego samego zdania choć te nasze kłótnie są bardzo rzadko ale jednocześnie bardzo ostre są. Ostatnio czasem się one zdarzają a to dlatego że nie potrafimy być ze sobą szczerzy tak od razu. Najpierw musi się uzbierać odpowiednia "dawka" informacji do kłótni a potem na siebie wybuchamy - to takie nie najlepsze jest bo roztrząsamy sprawy na które np. zgadzaliśmy się miesiąc temu. Ale staramy się obydwoje by było dobrze.
I staram się sama brnąć do tego by jak najwięcej rozmawiać ze sobą w cztery oczy. Bo w zasadzie każdą poważną sprawę załatwiamy smsami. A za rok, po ślubie, nie będziemy rozmawiać przez smsy siedząc w jednym pokoju..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 11 lis 2013, o 00:24

Kumulujecie w sobie negatywne emocje, a później wybuchacie. Postarajcie się to zmienić, bo zamiast sprzeczek macie kłótnie. Spróbuj(cie) nie odpuszczać pewnych trapiących Cię/Was problemów czy różnic, bo one przecież nie znikają, a się napiętrzają i ładują negatywnie. Drąż temat, aż nie poczujesz się usatysfakcjonowana.
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez babeczka » 11 lis 2013, o 11:00

W związku najważniejsza jest szczerość,lojalność nie mąwióc o innych przymiotach,a jak sama - paulo- piszesz, nie potraficie być ze sobą szczerzy - błąd.Bo jeśli teraz tak jest potem może być gorzej. Coś mi się wxdaje, że jeszcze albo nie jesteście "dotarci", albo zwyczajnie nie pasujecie tak na prawdą do siebie - mimo, że piszesz o wielkiej między Wami miłości. Gdyby ta miłość była - rozumielibyście się w pół słowa,a czasami i tych słów nie byłoby potrzeba,bo wystarczyłoby tylko na siebie spojrzeć i wiedzielibyście,o co Któremu z Was chodzi. A tak na marginesie - czasami mówimy,że nie damy rady, ale okazuje się, że kobiety są osobami bardzo silnymi i przetrzymają największe trudności,problemy jak i zawirowania życiowe.
Avatar użytkownika
babeczka
Extra Kobietka
 
Posty: 362
Dołączył(a): 5 lut 2012, o 12:47

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 11 lis 2013, o 12:42

Jak dla mnie, taka miłość o której wspominasz - rozumienie się bez słów, w pół zdania, to taka trochę bajka (możliwe jest to owszem, jednak nie w każdej sytuacji czy dziedzinie życia - taka utopia trochę ;) ). Dlatego, że miłość, to dla każdego co innego, co innego ją tworzy, w zupełnie innych proporcjach. Poza tym związek to dwoje odrębnych ludzi, którzy chcą i tworzą jedność, ale bez zachowanej równowagi (pozytywów i negatywów) nic nie przetrwa.
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13
Pani Reklama

Następna strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]