Dziewczyny, pomóżcie mi, bo już sama nie wiem, czy przesadzam.
Mam taki problem, że mam wrażenie, że to ja jestem osobą tą osobą w związku, która bardziej się stara... Mi bardzo zależy na świętach, rocznicach itd., bo jesteśmy domatorami, nigdzie nie wychodzimy i zawsze chciałabym, żeby chociaż te 5dni w roku było wyjątkowych, a jego to w ogole nie rusza. Jesteśmy ze sobą 2 lata. Twierdzi, że on nie uznaje tych wszystkich rocznic, walentynek, świąt bożego narodzenia itd., bo (o zgrozo!) czuje się zmuszony do tego, żeby mi coś dać -.- jest mi naprawdę przykro, że nie odczuwa przyjemności z tego, że może mnie czymś obdarować, ja zawsze planuję prezent kilka tygodni przed, rozmyślam jak co zrobić, staram się, żeby było estetycznie i żeby był naprawdę zadowolony. Poza kupieniem czegoś, zawsze daję coś osobistego list, kartkę, zdjęcia, piekę babeczki lub jego ulubione ciasto. A jego nie stać na takie gesty i nie zamierza tego zmienić. W zeszłoroczne walentynki dałam mu koszulę z kapturem, bo zawsze taką chciał mieć, z kartką męczyłam się 2 tygodnie, bo składała się z kilku ilustracji o naszym zwiazku (rysuje) i upieklam ciasto. A on mi dał czekoladowe kulki z intermarche. W tym roku nie było lepiej. Dałam mu piękną skrzynkę z naszymi zdjęciami, niektóre poprzerabiane (nasze twarze powklejane w jakieś zdjęcia, kadry z filmow) i też mi to zajęło dużo czasu, bo parę dni, napisałam też bardzo czuły list, kupiłam jego ulubioną gorzką czekoladę.
Wiecie co ja dostałam? Żarówkę wetkniętą w styropian. Wpisał w google "wlasnorecznie zrobiony prezent na walentynki" i zrobił niechlujnie pierwszą rzecz, która wyskoczyła. Dlaczego on nie rozumie moich potrzeb i nie stara się zrobić mi przyjemności? Też miał napisać coś miłego i stwierdził, że zwyczajnie zapomniał...
Możecie powiedzieć, że to dziecinny problem, ale każda z Was byłaby zawiedziona, że Waszego faceta nie obchodzi, że na czymś Wam zależy. I nie chodzi, że miał coś kupić za tysiąc złotych, chciałam mieć te kilka słów w kopercie czy na idiotycznym czerwonym sercu.