babeczka napisał(a):Prawie każdy żonaty, czasami szuka "pocieszenia" w ramionach innej, ale zawsze wraca do swojej ślubnej, a to, że mówi.. kocham cię, odejdę dla ciebie od żony itd..... to czyste brednie, nigdy tego nie zrobi. I jeszcze jedno... nie buduje się własnego szczęścia, na nieszczęściu innych... o tym należy zawsze pamiętać. Bo skoro odchodzi od żony, nie mamy pewności, że kiedyś i od nas nie odejdzie. A to raczej pewne jest jak w Banku.na tyle jest wolnych facetów, że żonatego lepiej jest omijać i to szerokim łukiem.
babeczka napisał(a):Prawie każdy żonaty, czasami szuka "pocieszenia" w ramionach innej, ale zawsze wraca do swojej ślubnej, a to, że mówi.. kocham cię, odejdę dla ciebie od żony itd..... to czyste brednie, nigdy tego nie zrobi. I jeszcze jedno... nie buduje się własnego szczęścia, na nieszczęściu innych... o tym należy zawsze pamiętać. Bo skoro odchodzi od żony, nie mamy pewności, że kiedyś i od nas nie odejdzie. A to raczej pewne jest jak w Banku.na tyle jest wolnych facetów, że żonatego lepiej jest omijać i to szerokim łukiem.
sweetangel napisał(a):Witam! Nie udało mi się przeczytać komentarzy a jedynie Twój pierwszy post. Byłam w takiej sytuacji, aczkolwiek wtedy byłam gówniarą i nie rozumiałam o co chodzi tak naprawdę. Po pierwsze ze strony Twojego faceta nie widziałam żadnych deklaracji, tak jak piszesz w ostatnim poście nigdy nie naciskałaś na niego. Niestety nie miałaś innego wyjścia, bo inaczej zwiałby. Potrzebny był mu ktoś kto da mu super seks, dowartościuje, że jeszcze jest atrakcyjny i... niestety to chyba wszystko. Uwierz mi, że da się skończyć taki układ, bo byłam w takiej sytuacji, też widywaliśmy się codziennie. Jednak ktoś inny pokazał mi czym jest miłość, umiał mi ją przekazać. Dzięki niemu zapomniałam o żonatym. Oczywiście nie sugeruję żebyś rzucała się natychmiast w ramiona innego, ale uwierz, że znajdziesz kogoś wartościowego. Pozdrawiam.
jolkita666 napisał(a):sweetangel napisał(a):Witam! Nie udało mi się przeczytać komentarzy a jedynie Twój pierwszy post. Byłam w takiej sytuacji, aczkolwiek wtedy byłam gówniarą i nie rozumiałam o co chodzi tak naprawdę. Po pierwsze ze strony Twojego faceta nie widziałam żadnych deklaracji, tak jak piszesz w ostatnim poście nigdy nie naciskałaś na niego. Niestety nie miałaś innego wyjścia, bo inaczej zwiałby. Potrzebny był mu ktoś kto da mu super seks, dowartościuje, że jeszcze jest atrakcyjny i... niestety to chyba wszystko. Uwierz mi, że da się skończyć taki układ, bo byłam w takiej sytuacji, też widywaliśmy się codziennie. Jednak ktoś inny pokazał mi czym jest miłość, umiał mi ją przekazać. Dzięki niemu zapomniałam o żonatym. Oczywiście nie sugeruję żebyś rzucała się natychmiast w ramiona innego, ale uwierz, że znajdziesz kogoś wartościowego. Pozdrawiam.
sweetangel - a jak sobie radziłaś w okresie pomiędzy, gdy jeszcze nie spotkałaś tego, który Cię "uratował" ...ponieważ tutaj jest największy problem, jak to znieść...zanim minie.
Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]