Ksiądz...

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 19 kwi 2012, o 10:41

zgadzam sie z toba no.nie.wiem :|
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 19 kwi 2012, o 16:09

numeria, no.nie.wiem , nawet nie macie pojęcia, jak się boję...

no.nie.wiem, co do moich rodziców, to mój tata ma zastrzeżenia. Mój tata zawsze miał zastrzeżenia do kościoła, do kapłanów w szczególności. Moja mama jest wierząca i to ona wychowywała mnie w wierze. Mój tata odkąd pamiętam był alkoholikiem, przy tym bardzo agresywnym i ja do teraz pamiętam noce w łóżku z różańcem w dłoni i łzami w oczach, żeby ten koszmar się skończył. I nigdy nikt mi nie pomógł, nauczyciele zawodzili, psycholog klepał swoje regułki, psychiatra chciał ładować we mnie tabletki. Pewnego dnia nie wytrzymałam (byłam wtedy w 6 klasie podstawówki) i porozmawiałam z moim opiekunem Dzieci Maryi. On dał mi siłę i wiarę, że będzie lepiej, przeniósł mnie do Oazy, na której poznałam moje obecne najlepsze przyjaciółki. Każdy jeden ksiądz który przychodził w jego miejsce mi pomagał przetrwać w tym koszmarnym śnie, który miałam codziennie w domu. Mój tata nienawidzi księży, bo oni często zabierali mnie z domu, kiedy dzwoniłam z płaczem o pomoc, że bije mamę. Nawet policja miała nas gdzieś, wiele razy przyjeżdżali i odjeżdżali, a piekło było coraz większe. Ja odeszłam z Oazy kiedy poznałam swojego byłego już chłopaka, mój tata był dumny, że odwracam się od kościoła. Później wikarym u nas został Łukasz, więc nie miałam z nim już takich relacji jak z poprzednimi. No i strach taty wrócił, bo znowu jakiś ksiądz wchodzi w nasze życie. Moja mama nie wie, nie domyśla się zupełnie. Wie, że zawsze miałam dobry kontakt z każdym kapłanem, że byli dla mnie ostoją w trudnych momentach, dlatego nie protestuje i pozwala mi się z nim widywać. Poza tym mama zawsze wierzy, że nie zrobię niczego złego, że nie popełnię błędów... Swego czasu dostawałam propozycje na zostanie fotomodelką, tata się cieszył (dodatkowa kasa na alkohol), a mama była przeciwna i posłuchałam jej, teraz nie żałuję. Z mamą mam dobry kontakt, jest dla mnie najważniejsza w życiu ale wiem, że nie zrozumiałaby moich uczuć, a ja nie chcę jej zawodzić...

Nie zamierzam pisać mu, że go kocham. Domyślam się, że jemu chodzi o przyjaźń, więc przetrwam w tej przyjaźni do czasu, aż zmieni parafię a potem jakoś zacznę zapominać. Póki jestem szczęśliwa, chcę to szczęście mieć blisko, ale krzywdzić go nie zamierzam.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 19 kwi 2012, o 19:43

ogromnie pogubilas sie we wszystkim ... niewiele wiem o tobie twoim zyciu ... ale rozumiem sytuacje ... sama w gronie swoich znajomych przyjaciol od wielu wielu lat posiadam ludzi "kosciola" ... tez kiedys mialam nascie lat ... tworzylam w swoim umysle swiat pozbawiony skazy a pelen idealow ... ale ich nie ma ... twoj ksiadz nim nie jest ... nie jest nim zwlaszcza dlatego ze jak mniemam jest swiadomy sytuacji ... i porazajace jest to ze nic z tym nie robi karmiac sie twoja naiwnoscia ... moja droga ... nazwijmy to po imieniu ... zakochalas sie ... zrodzila sie milosc trudna ... pozbawiona przyszlosci ... sprawiajaca wiele cierpienia ... a facet ?? facetowi imponuje mlode dziewcze z pasami na twarzy ilekroc sie on sam pojawi ... napisalas ze nie chcesz zawies mamy ... wiec nie czyn tego bo w chwili obecnej biegajac do kosciola wiecej czynisz zlego niz dobrego ... niestety ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 20 kwi 2012, o 07:56

numeria, dziękuję...
Z mamą spróbuję porozmawiać, niech wie, że jej córka zaczyna popełniać błąd za błędem...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 20 kwi 2012, o 08:11

julia ... wsrod moich znajomych jest kilku ktorzy zrzucili sutanne ... radza sobie jakos ci ktorzy zrobili to przed swieceniami ... ten ktory zrobil to juz po ... no coz ... psychicznie bywa roznie ... lekko nie jest ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 20 kwi 2012, o 08:32

julia.1991 napisał(a):numeria, no.nie.wiem , nawet nie macie pojęcia, jak się boję...

no.nie.wiem, co do moich rodziców, to mój tata ma zastrzeżenia. Mój tata zawsze miał zastrzeżenia do kościoła, do kapłanów w szczególności. Moja mama jest wierząca i to ona wychowywała mnie w wierze. Mój tata odkąd pamiętam był alkoholikiem, przy tym bardzo agresywnym i ja do teraz pamiętam noce w łóżku z różańcem w dłoni i łzami w oczach, żeby ten koszmar się skończył. I nigdy nikt mi nie pomógł, nauczyciele zawodzili, psycholog klepał swoje regułki, psychiatra chciał ładować we mnie tabletki. Pewnego dnia nie wytrzymałam (byłam wtedy w 6 klasie podstawówki) i porozmawiałam z moim opiekunem Dzieci Maryi. On dał mi siłę i wiarę, że będzie lepiej, przeniósł mnie do Oazy, na której poznałam moje obecne najlepsze przyjaciółki. Każdy jeden ksiądz który przychodził w jego miejsce mi pomagał przetrwać w tym koszmarnym śnie, który miałam codziennie w domu. Mój tata nienawidzi księży, bo oni często zabierali mnie z domu, kiedy dzwoniłam z płaczem o pomoc, że bije mamę. Nawet policja miała nas gdzieś, wiele razy przyjeżdżali i odjeżdżali, a piekło było coraz większe. Ja odeszłam z Oazy kiedy poznałam swojego byłego już chłopaka, mój tata był dumny, że odwracam się od kościoła. Później wikarym u nas został Łukasz, więc nie miałam z nim już takich relacji jak z poprzednimi. No i strach taty wrócił, bo znowu jakiś ksiądz wchodzi w nasze życie. Moja mama nie wie, nie domyśla się zupełnie. Wie, że zawsze miałam dobry kontakt z każdym kapłanem, że byli dla mnie ostoją w trudnych momentach, dlatego nie protestuje i pozwala mi się z nim widywać. Poza tym mama zawsze wierzy, że nie zrobię niczego złego, że nie popełnię błędów... Swego czasu dostawałam propozycje na zostanie fotomodelką, tata się cieszył (dodatkowa kasa na alkohol), a mama była przeciwna i posłuchałam jej, teraz nie żałuję. Z mamą mam dobry kontakt, jest dla mnie najważniejsza w życiu ale wiem, że nie zrozumiałaby moich uczuć, a ja nie chcę jej zawodzić...

Nie zamierzam pisać mu, że go kocham. Domyślam się, że jemu chodzi o przyjaźń, więc przetrwam w tej przyjaźni do czasu, aż zmieni parafię a potem jakoś zacznę zapominać. Póki jestem szczęśliwa, chcę to szczęście mieć blisko, ale krzywdzić go nie zamierzam.


Współczuję... Fakt, lekko nie miałaś. Nie pomyślałaś nigdy, że ucieczka w taką "trudną" miłość ma podłoże psychologiczne? Odzwierciedla braki jakich zaznałaś w przeszłości?
Przesrane, wiesz? :( W miłości nie powinno być miejsca na cierpienie i męki...
no.nie.wiem
 

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 20 kwi 2012, o 08:43

ksiadz tych brakow nie poskleja ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 20 kwi 2012, o 13:49

no.nie.wiem, nie myślalam nigdy nad tym. Księża zawsze byli dla mnie podporą, ufałam im i nie wiem jak mogłam dopuścić do tego, by w jednym z nich się zakochać.
Ja wiem, że to "trudna" miłość, że nawet jeśli zrzuci sutannę, będzie nam ciężko... ale ja myślę, że warto... wiem, to trochę dziecinne, ale jeśli popełnił błąd, jeśli kapłaństwo to nie była dla niego właściwa droga... Eh, wszystko zależy od niego, ja nie będę naciskać, rozmawiać na ten temat, też przecież nie jest mu łatwo...

numeria, ksiądz nie, ale ta osoba która jest księdzem, już tak...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez Lily of the Valley » 20 kwi 2012, o 20:43

Witaj Julio. Twój problem mnie zaciekawił. Wybrałaś sobie księdza za obiekt uczuć i to sprawia, że Twój problem nabył innej rangi. Zapewne nie będziesz mogła go mieć... Bo wiesz, jakie są konsekwencje romansu księdza, który wyjdzie na wierzch? Julio, zapewne nie chciałabyś źle dla tego człowieka. Co powinnaś zrobić? Tego Ci nie powiem, nigdy nie byłam w takiej sytuacji. Myślę, że zrobisz najlepiej, jak skoncentrujesz się na czymś innym, a przynajmniej spróbujesz. Ksiądz w końcu to osoba, która powinna być jakimś wzorem do naśladowania, a nie obiektem westchnień. Rolą księdza jest nauczanie na temat religii i Boga. Wskazywać właściwą drogę. Gdyby Twoje uczucia wyszły na jaw, ksiądz mógłby się poczuć przegrany, że praktykująca katoliczka pała do niego jakimś uczuciem, a tym samym, grzeszy. Jako 21- letnia kobieta powinnaś zdawać sobie sprawę z konsekwencji swoich czynów. Natomiast te uśmiechy, rumieńce kojarzą mi się z symptomami dziewczyny o wiele młodszej od Ciebie, która dopiero co poznaje życie. Oczywiście, możesz próbować się z nim zakumplować, jeśli jest to ksiądz młody. Czasami młodzi księża "kumplują się" ze swoimi młodymi parafianami. I nie ma w tym nic złego, bo oprócz tego, że jest to ksiądz, jest też zwykłym człowiekiem, który ma prawo nawiązać nowe znajomości. Strzeż się tylko kokietowania i wabienia go, bo to może się źle skończyć. Księdzu nie wolno dopuszczać do siebie grzesznych myśli związanych z kobietą, wybrał sobie przecież profesję, która na to nie zezwala.


Opowiem Ci taką historię... Ja również zauroczyłam się kiedyś w kimś nieodpowiednim, a przynajmniej twierdziłam, że to jakieś zauroczenie. Spodobał mi się kuzyn, z drugiej linii (moja mama ma kuzynkę i to jest dziecko tej kuzynki). Grał wówczas na gitarze, siedzieliśmy w moim pokoju, bo przyjechał z rodziną w odwiedziny. Strasznie mi się wtedy spodobał, mówię Ci. Długo o nim myślałam i w jego oczach widziałam, że też "coś" czuł, ale pewna nie jestem. Widzisz, wszystko tak naprawdę zależy od interpretacji. Dla Ciebie to dotykanie ust podczas komunii świętej będzie czymś niezwykłym, a dla niego czymś oczywistym. Więc to mogą, ale nie muszą być urojenia...


Wydaje mi się, oprócz tego, że jesteś "zbyt" bogobojna. Myślisz, że spowiedź pomoże wyciszyć wyrzuty sumienia? Może tak, ale uczucie i tak zostanie.


Brakuje Ci racjonalnego myślenia i obyś kiedyś nie żałowała...

Natomiast nie uważam Cię za potwora, po prostu się zagubiłaś w tym całym kościelnym życiu... Rozumiem religijność, ale nie taką nadgorliwą.

Również uważam, że powinnaś odpocząć od kościoła i wybyć gdzieś z koleżanką.


Mogę jeszcze spytać o Twój poprzedni związek? Dlaczego się rozpadł? Myślę, że w księdzu szukasz tego, czego nie dostałaś od swojego chłopaka oraz ojca. Ale wydaje mi się, że to tylko fascynacja i podziw nabędzany marzeniami o szczęściu i miłości.
Lily of the Valley
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 20 kwi 2012, o 21:04

Lily of the Valley , rozpadł się, bo mnie zdradzał. Oszukiwał mnie przez ponad pół roku, sypiając ze swoją koleżanką z akademika, a potem spotykając się ze mną, mówił mi prosto w oczy, jak bardzo mnie kocha.
Za resztę wypowiedzi szczerze dziękuję.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 22 kwi 2012, o 16:42

On po przebudzeniu, po powrocie z pracy i przed spaniem pisze do mnie sms'y... Zazwyczaj o treści "Miłego dnia :) Mam nadzieję, że się wyspałaś :)", "Dobrej nocy :)", "Jak na zajęciach?", itd... Z moim tatą ciągle kiepsko, wczoraj praktycznie wyrzucił mnie z domu, szarpał, mówił, że nie zamierza mieszkać pod jednym dachem z prostytutką... Ł. zaś nieustannie proponuje, że zabierze mnie do siebie, że powinnam się wyrwać z tej toksycznej atmosfery, że się o mnie martwi bo nie może być tak, że ojciec grozi i jest agresywny wobec własnego dziecka... Ja ciągle mówię, że nie, że jeszcze daje sobie radę... Zaprosił mnie dzisiaj na spacer... Splatał nasze palce, żartował, że mam śliczne paznokcie... Chciał coś powiedzieć, nie dokończył, ja nie naciskałam... Po powrocie do domu odczytałam wiadomość od niego, że chcial powiedzieć, że ja w ogóle jestem śliczna... Nie wiem, naprawdę nie wiem co mam o tym myśleć... Bo to nie jest przecież zachowanie "normalnego" księdza...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 22 kwi 2012, o 17:32

Hej Julio.Ksiądz wyraznie z Tobą flirtuje i to na całego.Pytanie tylko jaki ma w tym cel i o co mu naprawdę chodzi?No bo jak widać to raczej nie ma z tego powodu wyrzutów sumienia i nie próbuje z tym skończyć.Dziwne to troszkę i pogmatwane.Żaden ksiądz nie zachowuje się w ten sposób ani w taki sposób nie troszczy się o swoją parafiankę.Spytaj go może jak on to traktuje.

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 23 kwi 2012, o 07:54

Pisałam z nim wczoraj na temat, czy gdyby miał teraz decydować o pójściu do seminarium, zrobiłby to. Napisał, że będąc w tej sytuacji nie poszedłby...

Dzisiaj mam pomóc wybierać mu pamiątkę z okazji komunii dla dzieci, a jutro jedziemy na tę wycieczkę. Mam nadzieję, że te 2 dni będą dobrym momentem, żeby porozmawiać poważnie na "nasz" temat...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 23 kwi 2012, o 10:27

staralam sie spasowac w swoich tutaj opiniach w kwesti tak namietnie rozwiajajcego sie romansu ... podziwiam cie za te "gleboka" wiare w dazeniu do ... wlasciwie do czego ? bo z jednej strony padaly deklaracje ze nie zawiedziesz mamy, ze tylko przyjazn ci wystarczy itd itd ... z kazda chwila widac jak puste sa to deklaracje ... jak bardzo wyrachowanie i z premedytacja dazysz do zlamania zycia wielu ludziom ... czy mozna to tlumaczyc mlodoscia, glupota ?? pewnie mozna ... tylko ze ty glupia nie jestes ... jestes SWIADOMA swoich poczynan ... a tu juz trudno o wybaczenie ... hm ... dziwisz sie zachowaniem swojego ojca ??? ja zaczynam go rozumiec ... oczywiscie mam tu na mysli tylko te konkretna sytuacje (w przeszlosc nie chce sie zaglebiac) ... brak w tobie pokory ... szacunku ...
jestem kobieta o naprawde szerokim swiatopogladzie ... trudno mnie zaszufladkowac gdziekolwiek badz posadzic o "satroswieckosc" ...
hm ... zycie lubi wystawiac rachunki za nasze postepki ... zastanow sie czy stac cie na taki luksus ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez Lily of the Valley » 24 kwi 2012, o 11:23

Julio, uważałam Cię za rozsądną dziewczynę, ale to, co robisz, przeczy temu. Nawet, jeśli ten człowiek z Tobą flirtuje, nie powinnaś się temu poddawać! Jak na razie, umieszczasz ten temat na nie jednym forum, ale brak Ci konsekwencji oraz nie umiesz wysunąć wniosków. Tak się zastanawiam, czy ta historia nie jest wymyślona, w końcu cała akcja posuwa się coraz bardziej do przodu, a to, co piszesz wydaje mi się być absurdem. Czyżbyś miała ubaw, siedząc przed komputerem i czytając, jak przejmujemy się Twoją historią? Jeśli ta historia jest prawdziwa, udaj się do proboszcza i o wszystkim opowiedz. Nie wierzę, że jesteś aż tak bezmyślna. Chodzisz za rękę z księdzem, za niedługo pewnie wskoczysz mu do łóżka. Coś mi się ta opowieść nie widzi.
Lily of the Valley
 

Re: Ksiądz...

Postprzez babeczka » 24 kwi 2012, o 11:39

Też wydaje mi się,że coś tutaj jest zbytnio naciągane.Może faktycznie to wszystko po to zostało wymyślone,aby mieć jakikolwiek temat . Chociaż z drugiej strony takie historie się ostatnio bardzo często zdarzają.A jeśli to jest prawda......ja bym nie chodziła do proboszcza, bo wiadomo jak to się może skończyć. Będąc na miejscu Julii,raczej bym się starała poszukać innego obiektu moich westchnień.Bo skoro ksiądz postanowił nim zostać, widocznie tak miało być.Nikomu nie wolno zmieniać jego decyzji i wchodzić między niego a Boga. Jedno jest pewne w raju Ewa kusiła Adama,a na Ziemi Julia księdza,w sumie na jedno wychodzi. Pozdrawiam. :witch
Avatar użytkownika
babeczka
Extra Kobietka
 
Posty: 362
Dołączył(a): 5 lut 2012, o 12:47

Re: Ksiądz...

Postprzez Lily of the Valley » 24 kwi 2012, o 12:31

Ja po prostu nie wierzę, że w takich sytuacjach rozum całkowicie się wyłącza. Abstrahując od tego, że zainteresowała się księdzem... Cóż, zobaczymy, co będzie dalej.
Lily of the Valley
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 24 kwi 2012, o 18:44

Ja tam nie wiem czy to co pisze Julia to prawda czy nie ale wydaje mi się to bez sensu.Niby Julio piszesz tutaj(i nie tylko) i prosisz o rade a tak naprawdę masz w nosie to wszystko co my tu piszemy i robisz po swojemu.Czasem warto posłuchać czyjejś rady(zwłaszcza jeśli samemu się o nią prosi!) a tu KAŻDA z nas odradzała Ci brnięcie w to wszystko.Nie rozumiem Cię i jeśli ta historia jest prawdziwa to współczuję Ci że na własne życzenie tak sobie komplikujesz życie.

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 24 kwi 2012, o 19:36

Nikt mi wierzyć nie musi, odpisywać też już nie. Miło mi, że ktoś postanowił mi pomóc, aczkolwiek na samym początku pisałam, że nie chodzi mi o moralizowanie, a o pomoc w znalezieniu sposobu, jak sprawdzić, czy mnie lubi. Wątku uaktualniać nie będę, żeby nikogo nie gorszyć, nie miałam takiego zamiaru i z całego serca przepraszam. No i dziękuję za wszystkie rady. Możecie wierzyć lub nie, mam je cały czas w głowie i powoli trafiają do mnie Wasze argumenty, kiedy zaczynam się wieczorami zastanawiać nad tym wszystkim.
Jeszcze raz dziękuję i przepraszam.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 24 kwi 2012, o 19:41

nie sadze julia zeby ktos tu oczekiwal przeprosin ... nikt nie czuje sie urazony ... tak mysle ... i jak mi sie wydaje wystarczajaco wszystkie kobietki daly ci do zrozumienia ze to zle co sie dzieje za twoja sprawa i sprawa watpliwego powolania "twojego" ksiedza ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 24 kwi 2012, o 22:44

Racja,nikt nie oczekuje od Ciebie przeprosin.To raczej chodzi o to że się już trochę w tym może pogubiłyśmy.Ja tak przynajmniej czuję bo widzę że Ty cały czas to w jakiś sposób nakręcasz i chcesz żeby to się rozwijało.Fakt,prosiłaś o radę jak sprawdzić czy on Cię lubi.No i chyba masz już na to dowody a reszta zależy od Ciebie co z tym zrobisz bo jak widać ksiądz posuwa się coraz dalej i myślę że na tym nie poprzestanie.
Ni i nie możesz mieć za złe że ktoś Cie "umoralnia"itd bo w sumie trzeba się z tym liczyć kiedy się wypowiada na forum.Każdy ma prawo do własnego zdania i na tym to polega.

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 14 sie 2012, o 11:18

Minęło troszkę czasu i chciałabym wszystkim podziękować za rady, zresztą bardzo trafne. Nie chcę wchodzić w szczegóły, ale jest ciężko. Bardzo ciężko.
Jesteście wspaniałymi kobietami i gdybym Was od początku słuchała, może nie miałabym teraz tylu problemów.. Raz jeszcze dziękuję.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 14 sie 2012, o 16:48

To może napisz co się dzieje?Wygadanie się też czasem pomaga...

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 14 sie 2012, o 17:46

A mogę na pw?
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 14 sie 2012, o 17:50

Możesz,pewnie.

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21
Pani Reklama

Poprzednia stronaNastępna strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]