przez julia.1991 » 15 kwi 2012, o 19:56
Cześć.
Nie piszę po to, abyście mnie osądzali, wiem, że robię źle... ale jest pewna sprawa, z którą nie potrafię sobie poradzić.
Od pewnego czasu jestem zauroczona w księdzu.
Zawsze byłam osobą wierzącą, do kościoła chodziłam często. Jest w mojej parafii od 2,5 roku. Wszystko zaczęło się od kolędy. Przywykłam do tego, że ksiądz rozmawia z wszystkimi domownikami i byłam zaskoczona, kiedy przez większość czasu skupił się na mnie. Pytał o studia, o plany na życie, o zainteresowania, w rozmowę wrzucał różne opowiastki ze swojego życia, swoje przemyślenia, okazało się, że mamy wspólnego znajomego, itd. Spodobał mi się, był taki... inny. Postanowiłam jednak się na tym nie koncentrować, do kościoła chodziłam nadal, ale do kaplicy, aby na niego nie patrzeć. Łapałam się jednak na tym, że jego głos przyprawia mnie o dreszcze i coraz częściej o nim myślę. Przypadkiem poszłam na mszę, na którą zazwyczaj chodzi niewiele osób i usiadłam dosyć blisko. Od tego czasu chodzę na tę mszę regularnie. Spogląda na mnie, a kiedy ja zerkam na niego, odwraca wzrok, albo spuszcza głowę. W mojej parafii od bardzo dawna istnieje zasada, że ksiądz prowadzący rozdaje komunię świętą na środku, a pozostali idą na boki. Teraz już on zrywa się pierwszy po kielich i jako pierwszy kieruje się na środek (mi tam najbliżej). Myślałam, że mam urojenia, ale wczoraj siedziałam gdzieś indziej i znowu na tę stronę przeszedł. Przy rozdawaniu komunii od pewnego czasu czuję, że dotyka palcami moich ust. Wcześniej nie miał problemu z "trafieniem", a ja też inaczej buzi nie otwieram niż zwykle. Pytałam rodzinę i powiedzieli, że im daje normalnie, jak zawsze. Wiem, że to o niczym nie znaczy, że pewnie sobie wmawiam, ale to naprawdę nie były jednorazowe sytuacje, ale regularnie powtarzające się.
Od czasu kolędy nie rozmawialiśmy z sobą (nie wliczając w to spowiedzi).
Teraz pojawia się moje pytanie. Mam okazję, bo za niedługo ma urodziny i mogłabym zaczekać na niego, żeby złożyć mu życzenia. Jeśli będzie chciał, to będzie miał też okazję, żeby znowu zagadać. Może nie jest to najlepszy pomysł, ale jedyny jaki przychodzi mi do głowy. Nie zamierzam go w żaden sposób prowokować, chcę tylko porozmawiać. Ma bliski kontakt z moimi znajomymi, którzy należą do grupy jaką prowadzi i mówili mi, że nie jest zbyt rozmowny w kontaktach w cztery oczy, że rozkręca się w większej grupie, więc jestem trochę ciekawa, czy mnie potocznie mówiąc "oleje", czy postanowi jednak pogadać.
Domyślam się, że moje zachowanie jest amoralne, że powinnam go sobie wybić z głowy i dać mu spokój. Gdyby było to takie łatwe, już dawno bym to zrobiła. Mam jednak nadzieję, że udzielicie mi kilku merytorycznych wskazówek czy opinii, w jaki jeszcze sposób mogłabym sprawdzić, czy mnie lubi, albo jak inaczej spróbować się z nim zaprzyjaźnić/zakumplować.