Ksiądz...

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 15 kwi 2012, o 19:56

Cześć.
Nie piszę po to, abyście mnie osądzali, wiem, że robię źle... ale jest pewna sprawa, z którą nie potrafię sobie poradzić.
Od pewnego czasu jestem zauroczona w księdzu.
Zawsze byłam osobą wierzącą, do kościoła chodziłam często. Jest w mojej parafii od 2,5 roku. Wszystko zaczęło się od kolędy. Przywykłam do tego, że ksiądz rozmawia z wszystkimi domownikami i byłam zaskoczona, kiedy przez większość czasu skupił się na mnie. Pytał o studia, o plany na życie, o zainteresowania, w rozmowę wrzucał różne opowiastki ze swojego życia, swoje przemyślenia, okazało się, że mamy wspólnego znajomego, itd. Spodobał mi się, był taki... inny. Postanowiłam jednak się na tym nie koncentrować, do kościoła chodziłam nadal, ale do kaplicy, aby na niego nie patrzeć. Łapałam się jednak na tym, że jego głos przyprawia mnie o dreszcze i coraz częściej o nim myślę. Przypadkiem poszłam na mszę, na którą zazwyczaj chodzi niewiele osób i usiadłam dosyć blisko. Od tego czasu chodzę na tę mszę regularnie. Spogląda na mnie, a kiedy ja zerkam na niego, odwraca wzrok, albo spuszcza głowę. W mojej parafii od bardzo dawna istnieje zasada, że ksiądz prowadzący rozdaje komunię świętą na środku, a pozostali idą na boki. Teraz już on zrywa się pierwszy po kielich i jako pierwszy kieruje się na środek (mi tam najbliżej). Myślałam, że mam urojenia, ale wczoraj siedziałam gdzieś indziej i znowu na tę stronę przeszedł. Przy rozdawaniu komunii od pewnego czasu czuję, że dotyka palcami moich ust. Wcześniej nie miał problemu z "trafieniem", a ja też inaczej buzi nie otwieram niż zwykle. Pytałam rodzinę i powiedzieli, że im daje normalnie, jak zawsze. Wiem, że to o niczym nie znaczy, że pewnie sobie wmawiam, ale to naprawdę nie były jednorazowe sytuacje, ale regularnie powtarzające się.
Od czasu kolędy nie rozmawialiśmy z sobą (nie wliczając w to spowiedzi).
Teraz pojawia się moje pytanie. Mam okazję, bo za niedługo ma urodziny i mogłabym zaczekać na niego, żeby złożyć mu życzenia. Jeśli będzie chciał, to będzie miał też okazję, żeby znowu zagadać. Może nie jest to najlepszy pomysł, ale jedyny jaki przychodzi mi do głowy. Nie zamierzam go w żaden sposób prowokować, chcę tylko porozmawiać. Ma bliski kontakt z moimi znajomymi, którzy należą do grupy jaką prowadzi i mówili mi, że nie jest zbyt rozmowny w kontaktach w cztery oczy, że rozkręca się w większej grupie, więc jestem trochę ciekawa, czy mnie potocznie mówiąc "oleje", czy postanowi jednak pogadać.
Domyślam się, że moje zachowanie jest amoralne, że powinnam go sobie wybić z głowy i dać mu spokój. Gdyby było to takie łatwe, już dawno bym to zrobiła. Mam jednak nadzieję, że udzielicie mi kilku merytorycznych wskazówek czy opinii, w jaki jeszcze sposób mogłabym sprawdzić, czy mnie lubi, albo jak inaczej spróbować się z nim zaprzyjaźnić/zakumplować.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 16 kwi 2012, o 08:35

Julia, ja Ci odpowiem w troszkę inny niż zapewne oczekujesz sposób. Nie otrzymasz ode mnie rady jak sprawdzić czy ksiądz Cię lubi czy też nie.
Zakładam (po nick-u), że masz 21 lat. Czyli bardzo młoda jesteś:) Wystarczająco młoda na szaleńcze i niekontrolowane porywy serca i wystarczająco"stara", żeby móc sobie z nimi poradzić. W takich sytuacjach trzeba wygrzebać rozum gdzieś z ciemnej dupy i pozwolić mu zawładnąć sercem.

Musisz mi uwierzyć na słowo ponieważ nie mam zamiaru podawać przykładu, który przeżyłam na własnej skórze i który po nastu latach nadal przyprawia mnie o mdłości.
Ksiądz jest tylko człowiekiem, tylko mężczyzną!!! A ty jesteś młodą, piękną kobietką, która robi do niego maślane oczy być może nieświadomie kokietuje i wabi. On zaprzysiągł życie w celibacie, załóżmy, że dotychczas w nim żył i w tym momencie wyobraź sobie z jakimi wyrzeczeniami się boryka. Jakie rozgrywa batalie w głowie. Hormony nie zaprzysięgają życia w cnocie... Niestety!
Z Twojego postu wynika, że zawróciłaś mu w głowie. Twoja w tym teraz broszka, żeby się wycofać. Może posługa to dla tego Księdza prawdziwe powołanie? Po cóż wystawiasz go na próbe?!
Podejrzewam, że nawet nie jesteś w stanie wyobrazić sobie do jakich rzeczy są zdolni Słudzy Boży aby uratować swój tyłek i twarz przed "tymi na górze". W takich momentach Bóg nie ma najmniejszego znaczenia.
Nawet ta rozmowa, którą planujesz ma niewielkie szanse na dobre stosunki miedzy wami. Wręcz przeciwnie.
Chyba, że oczekujesz od księdza czegoś więcej??? ... Chcesz "iść na całość" w swoim uczuciu...

Przemyśl sobie to sto razy. Wymyśl sto scenariuszy, sto możliwości, sto rozmów i sto odpowiedzi. Wybierz najbardziej możliwe i racjonalne i wtedy wyobraź sobie jak może wyglądać Twoje życie.
To będzie tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Nie znam Cię, nie znam "Twojego" księdza, nie znam dokładnych okoliczności Waszej/Twojej "przygody" ale już teraz mogę powiedzieć, że to może być dla Ciebie niezła Droga Krzyżowa.
:kwiatek Pozdrawiam
no.nie.wiem
 

Re: Ksiądz...

Postprzez Baśka1971 » 16 kwi 2012, o 09:29

Julia czytając Twojego posta odniosłam wrażenie, że chcesz poderwać tego księdza. Skoro jesteś katoliczką to powiedz mi po co? Czy nie grzeszysz myślą, a potem nie przyjmujesz komunii (na dodatek od niego), czy nie prowokujesz? Chyba coś tu jest nie tak albo mnie inaczej na religii uczyli i inne Pismo Święte czytałam.
Baśka1971
Fajna Kobietka
 
Posty: 248
Dołączył(a): 1 lut 2012, o 12:43

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 16 kwi 2012, o 10:32

Wiele jest takich przypadków że kobieta zakochuje się w księdzu(to w końcu też facet więc czemu by nie)i czasem nawet ksiądz dla kobiety porzuca sutanne ale nie jestem pewna czy brnięcie w coś takiego ma sens.Pokomplikujesz tylko życie sobie i jemu i nie wiem czy coś dobrego może z tego wyjść.Jesteś młoda i wierzę że na tyle mądra żeby ukryć to swoje zauroczenie czy może nawet zakochanie gdzieś głęboko i szukać szczęścia gdzieś indziej.Pomyśl nad tym poważnie bo być może jest on dla Ciebie taki interesujący dlatego że jest nieosiągalny.Pozdrawiam

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 16 kwi 2012, o 12:54

no.nie.wiem, dziękuję.
Rozmowę, a raczej złożenie mu życzeń, bo z mojej strony na tym ma się to opierać chcę odbyć. Chociażby z czystej grzeczności, bo za niedługo i tak zmienia parafię, a on prosił swoich podopiecznych z którymi się przyjaźnię, kiedy ja miałam urodziny w lutym, żeby przekazać mi od niego życzenia wszystkiego najlepszego. Do teraz nie wiem czy pamiętał, czy sobie sprawdził w aktach kościelnych, czy po prostu podsłyszał jak ustalali się jaką zrobić mi niespodziankę.
Jeśli mnie zignoruje, to ja na pewno nie będę tego drążyć i postanowię go unikać, wrócę do kaplicy i jakoś to w sobie spróbuję zdusić. Będzie na pewno ciężko, będzie sporo łez, ale chciałabym od niego jakiegoś jasnego, konkretnego przekazu i myślę, że w środę jednoznacznie się przekonam patrząc na jego zachowanie.

Baśka1971, rozmawiałam z innym księdzem, który był u nas wcześniej wikarym na ten temat. Zapytałam, czy takie zauroczenie jest grzechem i powiedział, że zależy od intencji. Bo jeśli trzymam to w sobie i nie robię nikomu krzywdy, to nie jest to grzech. Ja wiem, że to jest głupie, ale zaczyna być to silniejsze ode mnie. Nie zamierzam się na niego rzucać, prowokować, ale chcę tylko wiedzieć, po co on zachowuje się w taki a nie inny sposób wobec mnie. Przecież nie wiem z jakiego powodu wstąpił do seminarium. Chciałabym, żeby to wszystko było jasne. Wtedy mi będzie łatwiej i jemu na pewno też.

mycha25, nie chcę by ktoś pomyślał, że jestem jakaś zdesperowana, nikt mnie nie chce, więc rzuciłam się na księdza. Nigdy nie miałam problemów w lokowaniu uczuć, poza tym miałam jednego stałego chłopaka przez 2 lata, więc dla mnie też jest to pewnego rodzaju szokiem, szczególnie, że swego czasu kościół był dla mnie jak dom, jako młoda dziewczynka silnie angażowałam się w różne grupy parafialne, niektórzy moi znajomi wylądowali w seminarium i kontakt mamy nadal bardzo dobry. Nie zamierzałam zauroczyć się w księdzu, poza tym nie zrobiłam tego patrząc na niego, a dopiero po rozmowie zobaczyłam, że jest, tak jak pisałam, inny. Być może to kwestia wieku, może kwestia tej aury tajemniczości jaka go otacza, ale na pewno nie zrobiłam tego świadomie.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez Arturowa :) » 16 kwi 2012, o 15:09

Myślę, że pociąga Cię sam fakt, że jest dla Ciebie w pewnym sensie nie osiągalny. Bo wiadomo, że "zakazany owoc" kusi najbardziej. Zauważ, że nie zwracałaś na niego uwagi dopóki on nie okazał Ci zainteresowania. Nie wiem jak to dokładnie wygląda, ale może za bardzo osobiście interpretujesz jego zachowanie? Być może jest po prostu miły, może Cię polubił.
Uważaj na siebie, bo wejść w relację z której cieżko się wyplątać jest bardzo łatwo. Radziłabym CI, żebyś sobie odpuściłą nawet jeśli Ci się podoba i Ty podobasz się jemu, Skoro poszedł na księdza to na pewno miał powołanie, szkoda to psuć. Tym bardziej, że nie wiesz czy jeśli byś go ( hipotetycznie ) "zdobyła", to czy nie straciło by to juz tego uroku i smaczku i czy by Ci się po prostu nie znudził?
Rozumiem, że chcesz z nim tylko porozmawiać i złożyć mu życzenia, bardzo miło z Twojej strony ale uważaj, żeby go przypadkiem nie uwodzić ;)
Pozdrawiam ;) i pisz jak tam po rozmowie ;)

" Nie nazywaj moich marzeń szaleństwem
jeśli sam, oprócz szarej rzeczywistości
nie masz nic więcej. "
Arturowa :)
Miła Kobietka
 
Posty: 35
Dołączył(a): 11 kwi 2012, o 22:01

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 16 kwi 2012, o 19:26

Arturowa :), ale ja znam wielu księży, mam dobre relacje z kilkoma alumnami czy diakonami i to nie jest tak, że duchowni mnie "kręcą". Potrafię się z nimi przyjaźnić, kumplować, nigdy nie okazywałam żadnych "odchyłów" pod tym względem.
Na pewno nie będę go uwodzić, nie chcę robić nic przeciwko niemu.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 16 kwi 2012, o 19:42

julia.1991 napisał(a): (...)chciałabym od niego jakiegoś jasnego, konkretnego przekazu i myślę, że w środę jednoznacznie się przekonam patrząc na jego zachowanie.


Pisałaś wcześniej, że On zachowuje się czasem dziwnie, np. podczas komunii świętej (dotykanie ust itp.) Pomyślałaś co zrobisz jeśli ksiądz się przy Tobie "wyłoży" i wyzna Ci miłość ? :) Na jaki przekaz liczysz?
no.nie.wiem
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 16 kwi 2012, o 20:09

no.nie.wiem, jakiś jednoznaczny. To jest dla mnie trudna sytuacja, bo nie będę ukrywać, że mi się bardzo podoba. Ale wydaje mi się, że jemu też nie jest łatwo, jeśli z jego strony też coś tam "jest". Chciałabym po prostu, żeby się jakoś określił, nie będę na niego naciskać, nie będę pytać, nie zamierzam go prowokować strojem, gestami czy słownie. To będzie jego decyzja, jeśli postanowi zagadać, zachowa się dziwnie, a przynajmniej dziwniej, niż robi to w kościele to wydaje mi się, że te jego kapłańskie życie ma jakieś skazy. Możecie powiedzieć, że wystawiam go na pokusę, ale pytałam innego księdza o zdanie i stwierdził, że co prawda hormony im buzują, ale potrafią się przed tym wzbraniać, bo jego jawnie podrywały różne dziewczyny na obozach, wyjazdach i nie miał problemu z powiedzeniem "nie", bo miał w sercu cały czas Boga. Ja nie zmuszam Ł. do patrzenia na mnie, w kościele są też inni ludzie, inne dziewczyny również się tam znajdują. Może chodzić z komunią świętą tak, jak robili to wcześniej, a już na pewno nie zmuszam go do dotykania moich ust. Przyjaciółki z oazy mówią, że czasami o mnie pyta, pozdrawia, albo ta sytuacja w moje urodziny. Ja nie wiem co mam o tym myśleć i dlatego chciałabym wiedzieć jak ta sprawa rzeczywiście wygląda, a nie przekonam się bez spotkania w cztery oczy, kiedy, jeśli będzie chciał, będzie miał okazję coś powiedzieć.
Ok, jestem głupia, wiem. Ale tak po prostu zostawić tego też nie potrafię.

Mi nie chodzi o to, że ma mi wyznać miłość. Ja po prostu chcę mieć jakąś pewność, że albo mam porządne urojenia i to wszystko to jakiś dziwny przypadek, albo, że w jakiś sposób się mu podobam i swoim zachowaniem chce mi to powiedzieć. Jeśli będzie milczał, podziękuje za życzenia, weźmie prezent i pójdzie, to dam mu spokój i uznam, że jestem głupia. Wtedy już będę miała pewny bodziec, bo przecież miał okazję i jej nie wykorzystał, a ja nie zamierzam się mu narzucać.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 16 kwi 2012, o 20:31

Gratuluję odwagi :)
Uważaj na siebie i pamiętaj, że często dostrzegamy to, to chcemy widzieć... niestety :(
Powodzenia Nie zapomnij zdać nam relacji ;)
no.nie.wiem
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 16 kwi 2012, o 20:33

no.nie.wiem , dzięki :)
Po prostu chcę wiedzieć, na czym stoję, bo przecież każda prawda jest lepsza od życia w nieświadomości... :)
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 17 kwi 2012, o 20:41

Bardzo proszę o trzymanie kciuków! Po powrocie do domu napiszę, jak było :?
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez Arturowa :) » 17 kwi 2012, o 20:55

Czekamy i powodzenia ;)

" Nie nazywaj moich marzeń szaleństwem
jeśli sam, oprócz szarej rzeczywistości
nie masz nic więcej. "
Arturowa :)
Miła Kobietka
 
Posty: 35
Dołączył(a): 11 kwi 2012, o 22:01

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 18 kwi 2012, o 13:35

kochana ... ksiadz to tez facet ... przywdziewajac sutanne nie zostal pozbawiony ani dobrego smaku ani umiejetnosci postrzegania rzeczy istot pieknych ... zapewne niejednokrotnie zawiesil wzrok na pieknej kobiecie badz interesujacym cieplym ujmujacym usmiechu matki zony babci ... bo widzi ... bo zauwaza ... bo jest facetem ... tak zwyczajnie ... tak jak stworzyl go pan bog ...
chcesz zapytac ... tylko po co ? co zrobisz z taka a nie inna pewnoscia potwierdzajaca badz nie twoje spostrzezenia ?
pytalas tu o rade ... jest ich kilka ... przeczytalam ...
jednak ty swoje ... a inni swoje
przepraszam ... ale wydaje mi sie ze ty poprostu szukasz tu bratniej duszy ktora tak naprawde zamiast ostudzic twoj zamysl poprze tylko chec jego zrealizowania ...
ja cie rozumiem ...
nawet nie wiesz jak bardzo ...
ale to bedzie bolalo ...
jesli nie teraz ...
to pozniej napewno ...
mam nadzieje ze zrozumialas sens wyzej nakreslonych slow ...
ja cie nie potepiam ...
rozumiem ...
i cieplo pozdrawiam ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 18 kwi 2012, o 18:51

No, to wróciłam... Wiedziałam, że jest, bo widziałam go już w konfesjonale. Na mszy, jak to w ciągu tygodnia było mało osób i miałam nieodparte wrażenie, że mnie obserwuje (albo mnie, albo którąś z babć, bo poza mną i nimi nikogo w pobliżu nie było). Zaczekałam więc na niego pod kościołem.
Strasznie się zaskoczył, mówił, że się nie spodziewał, że zrobiłam mu ogromną niespodziankę. Powiedział, że obiło się mu o uszy, że się waham co do pielgrzymki. Spytałam skąd wie, na co on, że moje przyjaciółki są czasami rozmowne, zaczął żartować, że mam się nie martwić, bo będzie miał na mnie oko. Potem rozmawialiśmy o moich studiach, o praktykach, pytał czy nadal mam zajęcia z moim despotycznym wykładowcą, itd. Na sam koniec powiedział, że zabiera część dzieci, które przygotowuje do komunii na wycieczkę we wtorek i że jeśli nie miałabym ciekawszych planów, a zechciałabym się z nim zabrać, to byłoby mu bardzo miło. Od razu dodał, że oczywiście zrozumie jeśli nie, że mogę być zajęta albo nie mieć ochoty, że poprosi jakiegoś animatora, że nie wie co go skłoniło do zadania mi tego pytania, no ale mówiłam, że uwielbiam dzieci i że chciałabym pracować z maluchami w tym wieku... Powiedziałam, że bardzo chętnie z nimi pojadę, ale delikatnie podpytałam go o numer telefonu, jakby jednak ewentualnie coś mi wyskoczyło... No i bez zastanowienia mi podał...
Oczywiście w domu piekło, tata się nie zgadza, żebym gdzieś z nim pojechała, bo to przecież ksiądz i nie przystoi, żeby nastolatka wyjeżdżała czy spotykała się z księdzem. Mój argument, że będąc młodsza często wyjeżdżałam z duchownymi na zgrupowania, rekolekcje, że należałam przez wiele lat do różnych kościelnych stowarzyszeń upadł, "bo to nie jest to samo"...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 18 kwi 2012, o 20:12

Mam wrażenie, że pozwalasz się 'temu' rozkręcać w niewłaściwym kierunku. Że CHCESZ, żeby 'to' rozkręciło się w niewłaściwym kierunku :?
no.nie.wiem
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 18 kwi 2012, o 20:17

no.nie.wiem , zależy mi na nim i w jego towarzystwie przestaję sobie z tym radzić. Naprawdę, starałam się, żeby ta rozmowa była jak najbardziej przyjacielska, bo przecież może mieć przyjaciół...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 18 kwi 2012, o 20:25

Ja też widzę że próbujesz to nakręcać.Być może nawet ksiądz jest Tobą w jakiś sposób zainteresowany albo tylko tak się wydaje ale to Ty w takim razie powinnaś trzymać dystans bo mam wrażenie że jakoś na siłę chcesz skomplikować sobie życie...

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 18 kwi 2012, o 20:49

Eh. Ja wiem, że jestem zła, że grzeszę, że go prowokuję, że może mieć kłopoty. I jedyne czym mogę się w jakiś sposób usprawiedliwić jest fakt, że nie robię tego bez powodu, że nie myślę przy nim racjonalnie, że kierują mną głównie uczucia... Rozumiem, że w Waszych oczach jestem po prostu potworem, jutro pójdę przed zajęciami do spowiedzi, wyrzucę z siebie to wszystko, ale nie do niego, naturalnie.
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez mycha25 » 18 kwi 2012, o 20:54

To nie chodzi o to że jesteś potworem bo każdy ma prawo do uczuć a jak wiadomo miłość nie wybiera ale powinnaś iść po rozum do głowy i wykazać się dojrzałością.Wiadomo przecież że nic dobrego z tego nie wyjdzie więc po co w to brnąć?Postaraj się ograniczyć do minimum Wasze kontakty i nie prowokuj sytuacji sam na sam.Jedyne dobre co możesz w tej sytuacji zrobić to zostawić go w spokoju i poszukać jakiegoś fajnego chłopaka,dzięki któremu uda Ci się zapomnieć o księdzu

http://karmimypsiaki.pl/pomagaj-codziennie/klik. Wystarczy codziennie kliknąć by nakarmić psiaka.
mycha25
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 728
Dołączył(a): 16 mar 2012, o 04:21

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 18 kwi 2012, o 20:59

julia ... spasuj z kosciolem ... zamiast biec jutro skoro swit do spowiedzi wybierz sie do galerii z przyjaciolka wypijcie kawke poplotkujcie o bzdurkach umowcie sie do kina ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 18 kwi 2012, o 22:25

numeria napisał(a):julia ... spasuj z kosciolem ... zamiast biec jutro skoro swit do spowiedzi wybierz sie do galerii z przyjaciolka wypijcie kawke poplotkujcie o bzdurkach umowcie sie do kina ...


numeria ma rację. Powinnaś odpocząć od kościoła. Zdystansować się do tej historii i obiektu Twoich uczuć.
Mam wrażenie, że "z tego pieca chleba nie będzie". A Ty Julka? Jakie rozwiazanie by Cię zadowoliło? :?:
no.nie.wiem
 

Re: Ksiądz...

Postprzez julia.1991 » 19 kwi 2012, o 06:28

no.nie.wiem napisał(a):A Ty Julka? Jakie rozwiazanie by Cię zadowoliło? :?:

Sama nie wiem. Jest dla mnie ważny, mam wrażenie, że coraz ważniejszy i że gdyby nie jego kapłaństwo... Eh... zmęczona jestem, strasznie chce mi się płakać. W nocy pisał do mnie, że jeszcze raz dziękuje za prezent, że poprawiłam mu humor na najbliższe dni, a we wtorek swoją obecnością już zupełnie... Było dosyć późno, napisałam, że może powinien iść spać ale stwierdził, że najwyżej zaśnie na lekcjach, dzieci się ucieszą...
julia.1991
 

Re: Ksiądz...

Postprzez numeria » 19 kwi 2012, o 07:23

julia ... mawiaja ze serce nie sluga ale tym razem swiadomie i z premedytacja jestes jego przewodnikiem ... niestety ... rosnie skandal podgrzewany dlonmi (chyba) dojrzalego faceta i wskakujacej w doroslosc dziewczynki ... oby pozniejsze wspomnienia byly tego wszystkiego warte ...
numeria
 

Re: Ksiądz...

Postprzez no.nie.wiem » 19 kwi 2012, o 08:21

Mam wrażenie, że Ty już podjęłaś jakąś tam swoją decyzję i nasze wszelkie odradzania nie przyniosą żadnego rezultatu.
Same Twoje zachowanie już sugeruje, że coś do księdza czujesz i zastanów się, czy nie staję sie to widoczne, że tak powiem, na zewnątrz. Po reakcji Twoich rodziców na Waszą wspólną wycieczkę, zaczęłabym się zastanawiać czy aby czegoś nie zwęszyli... :?
Rodzice bywają mądrzejsi niż nam się wydaje.

Tak czy siak.
Moim zdaniem robisz straszną głupotę, rozpędzasz się tylko po to, żeby uderzyć głową w mur.

Szczerze Ci odradzam dalszych podbojów. Ale jak już wyżej wspomniałam, czuję, że Ty w głębi serca już zadecydowałaś. Na co więc czekasz? Zdobyłaś podstępnie jego numer telefonu, nie czekaj, pisz mu, że kochasz go jak szalona!!! A co potem? On rzuci koloratką w kąt i przybiegnie do Ciebie? Oby...
no.nie.wiem
 
Pani Reklama

Następna strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]