Jako "kształcona inaczej" pozwolę sobie na wrzucenie kamyczka do tego edukacyjnego ogrodu. Osobiście zawsze lubiłam się uczyć, ale tylko tego, co naprawdę mnie interesowało. Wbrew woli rodziców nie poszłam na studia, wybrałam szkołę pomaturalną i w tamże wyuczonym zawodzie przepracowałam ponad 10 lat. W miedzy czasie skończyłam studia zaoczne, bo tak nudziłam się na urlopie wychowawczym, że musiałam coś zrobić z nadmiarem wolnego czasu:-) A potem to już poszłooo i teraz mam kilka zawodów silnie udokumentowanych,łącznie z ostatnią "podyplomówką", którą skończyłam w tym roku. Wielokierunkowe wykształcenie pozwoliło mi gwizdać na wszelakie "zwolnienia grupowe",redukcje etatów i bezrobocie, a nabyta wiedza teoretyczna w połączeniu z doświadczeniem daje mi poczucie, że pomimo wieku jestem coś warta na rynku pracy.
Natomiast nie jestem zwolenniczką obowiązkowego wyższego wykształcenia dla wszystkich. Mechanik samochodowy czy ślusarz nie musi kończyć studiów żeby być dobrym fachowcem i godziwie zarabiać na ten "kieliszek chleba"
Córka znajomych chciała po maturze iść na prawo, jej ojciec uparł się, że ma skończyć politechnikę, po ciężkich starciach i bojach osiągnęli consensus i córka skończyła ekonomię na AE w Poznaniu. Efekt - jest teraz księgową z tytułem magistra, która serdecznie nie cierpi tego, co robi...
Jak to mawiali starożytni Chińczycy: rób to, co lubisz, a nie będziesz musiał pracować...