Zależy co dla kogo oznacza "markowo"
Ja ogólnie ostatnio bardziej idę w stronę kupowania mniejszej ilości rzeczy, droższych ale z lepszych materiałów. Ja jestem typem człowieka, któremu ciuchy się nie nudzą i im dłużej coś mam tym lepiej. A właśnie bardzo mnie frustruje jak coś sobie kupię w taniej sieciówce co mi się podoba i w czym się fajnie czuję a po trzech praniach mi się rozleci i do kosza
Tak było ostatnio, kiedy kupiłam sobie sweterek na zimę w Szachownicy (mama mnie namówiła...), genialny, milutki, puchaty, wspaniały. No był wspaniały aż do pierwszego prania... kiedy to wełna się wstąpiła o połowę i z puchatego sweterka zostało mi coś w typie bluzkoswetra ze sporymi dziurami. No ale jeszcze wtedy go nosiłam, ubierałam fajną bluzkę pod spód, która prześwitywała i nawet wtedy zebrałam jakiś komplement na ulicy za niego
Niestety, po drugim praniu nadaje się już tylko do pracy w polu albo do śmieci. Więc wydałam 70 zł za sweter, który ubrałam trzy razy.
Podobnie było z tego typu puchatym szalikiem - kominem niby-wełnianym, który kupiłam w Pepco i pokochałam a po pierwszym praniu wełna się wstąpiła i po szaliku... nadaje się tylko do pola. Niby nie był drogi ale wydać nawet 30 zł za szalik, który po pierwszym praniu jest do kosza to dla mnie trochę nieporozumienie. Nie wiem, może powinnam je prać ręcznie, ale nie będę się babrała z ręcznym praniem kiedy wszystkie inne rzeczy wrzucam normalnie do pralki i mam je długo że hej.
Z takich droższych rzeczy to mam buty i torebki z Wojasa (choć tam na przecenach można też dorwać tanio buty świetnej jakości) za 400 - 600 zł. W jednych botkach za coś ponad 400 zł chodzę już czwartą zimę i kocham je tak, że dopóki nie rozpadną się na kawałki to będę w nich chodziła, a jak na razie wyglądają idealnie (oprócz tego, że z własnej winy zahaczyłam w paseczek ozdobny i mi się zerwał, no ale to moja niezdarność).
Mam sporo ciuchów z Mango, które też WCALE się nie niszczą. Lubię ich styl, klasyczny i elegancki.
Mam tez taką standardową koszulę w kratę z Ralpha Laurena, za którą dałam coś ok 80€, więc umówmy się, sporo jak na zwykłą koszulę (w Primarku są za 8
) ale jest kapitalnie uszyta a materiał jest fantastyczny. Trzeci rok ją noszę i wygląda jak milion dolarów a kolory w ogóle się nie spierają. Materiał jaki był miły na początku taki jest nadal.
Mam też buty z Nike, gdzie oczywiście zamówiłam sobie zły rozmiar, bo są lekko przyciasnawe (kupowałam online) a są skórzane, więc nie rozciągają się (smuteczek
) ale wyglądają genialnie, załatwiają każdy outfit i uwielbiam je. Też zero zniszczeń, a pracowałam w nich nawet w polu kilka razy kiedy nie miałam innych, wszystko się elegancko zmyło. Buty z chińskiego sklepu już byłyby w kawałkach.
Mój były facet miał koszulę jedwabną od Armaniego i tez była nie do zdarcia. A materiał cud, miód i orzechy.