Jeszcze nie robiłam tej cukinii, ale zamierzam.
Dziś o jabłkach. Jest ich teraz mnóstwo, a ja pracuję i czasu mam mało.
Przepis dla lenia lub osoby zapracowanej.
Potrzebne rzeczy:
-sokowirówka
-dwa duże gary
-słoiki, butelki po soczkach
-jabłka
-cukier wedle uznania, ja nie daję do soku , a do musu odrobinę
Każdą ilość jabłek, powiedzmy 10 kg, obieramy ze skórek i wykrajamy gniazda nasienne. Cząstki jabłek przepuszczamy przez sokowirówkę. Do garnka nr 1 zbieramy sok, a do numeru 2 miąższ. Gdy już mamy podzielone, pianę z soku przekładamy do miąższu. Tak jest dobrze bo nic nie marnujemy, na soku nie ma piany, a miąższ sam w sobie jest zbyt suchy. Sok doprowadzamy do wrzenia, rozlewamy w butelki, zakręcamy (dzieci będą zimą bić się o każdą butelkę). Miąższ zagotowujemy, można dodać trochę cukru i cynamonu , wtedy mamy bazę na szarlotkę. Zagotować (uwaga łatwo się przypala). W zasadzie wystarczy nieźle podgrzać. Układamy w słoikach. Myjemy gary, układamy w nich bawełniane ścierki , stawiamy w nich słoiki i butelki nakrętkami do dołu,zalewamy wodą, od momentu zagotowania pasteryzujemy 20 min. W całym przedsięwzięciu jest tyle dłuższych przerw, że można poczytać albo wykąpać dziecko