Hej dziewczyny, niestety ja miałam "przyjemność" mieć kryzys zaledwie parę dni temu i myślę, że mimo pozorów trwa on nadal....
Jestem z moim facetem 2 i pół roku, mieszkamy razem od 2 miesięcy. Okazało się, że przez ponad 1,5 roku byłam okłamywana z premedytacją prosto w oczy... Możecie powiedzieć, że kłamstwo banalne i niewarte kłótni, ale to ciągle kłamstwo, a boli tak mocno zwłaszcza, że mam problem z zaakceptowaniem swojego wyglądu i czuję się od wszystkich gorsza. Pewnie domyślacie się już o co chodzi. Tak, mój facet tyle czasu okłamywał mnie, że nie ogląda porno ani zdjęć gołych kobiet. Wiem, że większość facetów to robi, ale ja nie byłam w stanie tego zaakceptować, bo jak już wspomniałam - wszystko biorę do siebie i myślę, że to moja wina. Jak wyszło to na jaw? Bawiłam się jego telefonem i chciałam sobie poszukać fajnych tapet i wyskoczyły mi poprzednie wyniki wyszukiwania, gdzie mój luby szukał tyłków, a mój tyłek to mój największy (dosłownie i w przenośni) kompleks, mimo że jemu się podoba. Z tego mojego znaleziska wynikła niemała awantura i w kłótni przyznał się, że robi to ciągle odkąd jesteśmy razem i pornosy też ogląda. Najgorsze, że praktycznie codziennie pytam go słodko czy był grzeczny, kiedy mnie nie było i zawsze mówił, że tak, potrafił nawet przysiąc na moje życie. Kiedy się dowiedziałam, czułam do niego obrzydzenie, wręcz go nienawidziłam, bo przestałam się czuć pewnie i bezpiecznie, przestałam się czuć kimś wyjątkowym. I tak jest teraz ciągle. Ciągle o tym myślę i się zadręczam. Chyba już 3 razy się pakowałam do wyprowadzki, ale zostałam, bo się rozpłakał. Wiem, że mnie kocha, ale ma poważny problem. Ogląda porno od 8 roku życia (przerażające, wiem), a ma już 28. Mówił, że wytrzymał najdłużej 2 miesiące, ale po prostu nie może tego zmienić.
Wiecie, ja te porno już mogę znieść, bo to podnieca sytuacja, gra, a nie jakaś kobieta i jej wygląd, ale nie mogę się pogodzić z tym, że oglądał jakieś konkretne osoby na zdjęciach, że podobał mu się ktoś inny i potrafił sobie robić dobrze przy czyimś zdjęciu, kiedy ja byłam w pracy...
Udaję, że wszystko jest w porządku, ale czuję się jak śmieć i nie wiem czy kiedykolwiek przestanę się tak czuć... Staram się, żeby było normalnie, ale w środku serce mi pęka dziewczyny :C chyba każda z nas marzy o tym, żeby być dla kogoś wyjątkową, tą jedyną, przez którą inne przestaną się podobać i myślałam, że ja jestem dla niego taką osobą, a tu jak obuchem w łeb - okazuje się, że to nieprawda.
Wiadomo, że jak z kimś się jest, to nadal ma się oczy i widzi inne osoby, ale np. u mnie ogranicza się to do tego, że potrafię ocenić czy ktoś jest przystojny czy nie, ale nikt inny mi się nie podoba, nie wpadłam nigdy na pomysł, żeby się masturbować przed zdjęciem jakiegoś kolesia, bo ma fajny tyłek... Dla mnie inni mężczyźni są aseksualni. Wkurza mnie tłumaczenie "bo jesteś kobietą i dlatego tak nie masz, a ja mam i powinienem iść może do psychologa". Bo to niczego nie tłumaczy, a do psychologa i tak nie pójdzie.
Na dodatek jeszcze Wy zostałyście wciągnięte w kłamstwo, bo na forum chwaliłam się Wam, że mój facet już nie ogląda porno, bo nagraliśmy coś swojego. Totalna porażka, nie wiem jak mogłam być tak głupia :C
Strasznie go kocham i nie chcę się z nim rozstawać, nikt mi nigdy nie dał tyle czułości i miłości co on, ale teraz nie mam do niego zaufania i nie wierzę w żadne jego słowo, czuję się jedną z wielu. On mówi "skoro oglądam, a dalej z Tobą jestem to chyba coś znaczy?" i mówi, że mnie kocha. I wiem, że mnie kocha, ale co z tego, skoro nie podobam mu się na tyle, żeby nie podobał mu się fizycznie już ktoś inny. Naoglądałam się za dużo bajek Disneya, że marzę o tym, żeby facet świata poza mną nie widział? Myślicie, że to nierealne? Ktoś inny mógłby mnie traktować inaczej?
Uprzedzając Wasze pytania o nasze życie łóżkowe, to wszystko jest super, a zwłaszcza on ma super, bo dogadzam mu bardzo bardzo często, sama wychodząc z inicjatywą i wiem, że robię to dobrze, więc problem na pewno nie tkwi w seksie.
Co Wy byście zrobiły na moim miejscu? Doradzcie coś...
Przepraszam, że się tak rozpisałam, ale nie mam z kim o tym porozmawiać