Za dużo jak na jeden rok..

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 11 lis 2013, o 23:08

babeczka napisał(a):W związku najważniejsza jest szczerość,lojalność nie mąwióc o innych przymiotach,a jak sama - paulo- piszesz, nie potraficie być ze sobą szczerzy - błąd.Bo jeśli teraz tak jest potem może być gorzej. Coś mi się wxdaje, że jeszcze albo nie jesteście "dotarci", albo zwyczajnie nie pasujecie tak na prawdą do siebie - mimo, że piszesz o wielkiej między Wami miłości. Gdyby ta miłość była - rozumielibyście się w pół słowa,a czasami i tych słów nie byłoby potrzeba,bo wystarczyłoby tylko na siebie spojrzeć i wiedzielibyście,o co Któremu z Was chodzi. A tak na marginesie - czasami mówimy,że nie damy rady, ale okazuje się, że kobiety są osobami bardzo silnymi i przetrzymają największe trudności,problemy jak i zawirowania życiowe.


Tak, szczerość, lojalność, itd, ok. Ale to nie jest tak że nie jesteśmy ze sobą szczery. Prawda jest taka że ja mówię mu nawet np. o tym że mi się paznokieć złamał - podaję tylko przykład. Ale taka jest prawda, mówię mu wszystko, nawet największe pierdoły które robiłam w ciągu dnia. Jedyny nasz problem nie polega na szczerości jako takiej, a raczej na tym że nie mówimy sobie od razu o pewnych sprawach i potem to się nawarstwia i wybuchają kłótnie. To jest tak naprawdę nasz jedyny problem.
Ale! Z drugiej strony niejednokrotnie jest tak że spojrzymy po sobie i wiemy o co nam chodzi, czego chcemy, czy coś nam odpowiada a może jesteśmy całkowicie (obydwoje) na nie. Tylko że nie jesteśmy tacy jak opisałaś - bo to się nie w każdej sytuacji sprawdza. Wybierając np. menu weselne nie mogę na niego spojrzeć i wiedzieć co mu odpowiada a co nie, to nielogiczne jest. I tak jak mówię - są sytuacje w których naprawdę jest to doskonałe porozumiewanie się, ale również niejednokrotnie trzeba o czymś ze sobą porozmawiać.
I nie zgodzę się z Tobą że nie pasujemy do siebie. Ja uważam że jesteśmy doskonałą parą, ba! jesteśmy parą która potrafi ze sobą tak rozmawiać że każdy wokoło myśli że się zaraz pokłócimy a my po prostu się przekomarzamy, czasem na naprawdę ostre słowa.

aii napisał(a):Jak dla mnie, taka miłość o której wspominasz - rozumienie się bez słów, w pół zdania, to taka trochę bajka (możliwe jest to owszem, jednak nie w każdej sytuacji czy dziedzinie życia - taka utopia trochę ;) ). Dlatego, że miłość, to dla każdego co innego, co innego ją tworzy, w zupełnie innych proporcjach. Poza tym związek to dwoje odrębnych ludzi, którzy chcą i tworzą jedność, ale bez zachowanej równowagi (pozytywów i negatywów) nic nie przetrwa.


Masz rację, nie w każdej sytuacji sprawdza się rozumienie bez słów, ale opisałam to wcześniej.
Tylko że dla mnie miłość to zaufanie, szczerość, a może przede wszystkim przyjaźń. Ale nie taka kolega - koleżanka, tylko taka która jest nadzwyczaj prawdziwa. Może i nie zawsze potrafię powiedzieć mu co mi na sercu leży, nie zawsze robię to wprost, ale jednocześnie staram się z całych sił mówić o naprawdę wszystkim co mi nie odpowiada.
Poza tym - dla mnie miłość to wspominanie tego wszystkiego co było piękne, szczęśliwe, radosne w naszym związku, oraz planowanie przyszłości - raz pozytywnej, raz negatywnej, noo po prostu realnej :)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 12 lis 2013, o 01:32

Ale czemu właśnie tego nie potrafisz? Czujesz jakieś obawy? Blokady? Nieśmiałość?
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 12 lis 2013, o 16:28

tak naprawdę to boję się jego reakcji. Tzn nie tego że będzie jakoś dziwnie się zachowywał albo wrzeszczał - NIE.
Boję się raczej zderzenia z rozmową w cztery oczy. Czasem jest po prostu łatwiej powiedzieć komuś coś pisząc do niego smsa aniżeli powiedzieć mu to wprost.
Wiem, dziwna jestem ale oboje unikamy takich poważnych rozmów. Choć może to tylko ja unikam? hm..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 12 lis 2013, o 16:59

Masz świadomość tego, że po ślubie nie powinno tak być? Skoro nie obawiasz się jego, to rozmowy tym bardziej nie ma co.
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 12 lis 2013, o 19:23

Oczywiście że o tym wiem.
I czasem się zmuszam do ważnych rozmów w cztery oczy ale eh.. nie jest mi łatwo :(
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 12 lis 2013, o 23:21

Może będzie Ci łatwiej rozmawiać na takie tematy, kiedy przestawisz się z nastawienia "czeka mnie ciężka rozmowa", a nastawisz się na "to dla naszego dobra!"?
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 13 lis 2013, o 21:55

zapewne za rok nie będę miała już wyjścia i wszystkie tematy będę musiała właśnie w cztery oczy omawiać. A teraz wydaje mi się że mam jeszcze taką furtkę przez którą mogę uciec od prawdziwej rozmowy :)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 20 lis 2013, o 23:09

,

Ostatnio edytowano 20 lis 2013, o 23:39 przez paula, łącznie edytowano 1 raz
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Cube » 20 lis 2013, o 23:24

Nie ma czegoś takiego że Twoje problemy nie są porównywalne z jego, w jakim ty się już świetle stawiasz ?? Nie, nie, nie ... każde nieszczęście które przeżywamy i spada na nas jest porównywalnym do tragizmu. To tak jakbyś zabrała pięciolatce ulubioną lalkę i ją wyrzuciła...będzie miało traumę, i problem, naprawdę ogromny. Swoim optymizmem chcesz go nakarmić, a w środku się gotujesz bo co ? MASZ PRAWO CZUĆ SIĘ W TAKI SPOSÓB, MASZ PRAWO ŻEBY SIĘ POPŁAKAĆ I CZUĆ SIĘ SŁABA BO JESTEŚ KOBIETĄ, MASZ PRAWO I DAJ SOBIE TO CHOLERNE PRAWO bo jeszcze chwila i z roześmianej dziewczyny, która ap-ropo chowa prawdziwą siebie pod tym optymizmem... wpadniesz w jakiś dołek depresyjny. Reaguj tak jak powinnaś zareagować, bo za kilka lat już w małżeństwie jak coś się nie daj Boże stanie on będzie oczekiwał od Ciebie SIŁY, i będzie zdziwiony słabością. To stworzy sytuacje do kłótnie, Ty będziesz czuła się winna on w kropce i macie pozamiatane.

MASZ PRAWO BY BYĆ SŁABĄ I DAJ SOBIE TE CHOLERNE PRAWO !! MASZ PRAWO I DAJ JE SOBIE... bo jesteś kobietą.

Ostatnio edytowano 21 lis 2013, o 09:08 przez Hadassa, łącznie edytowano 1 raz
Powód: łączenie postów
Cube
Miła Kobietka
 
Posty: 53
Dołączył(a): 7 paź 2012, o 15:40

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 20 lis 2013, o 23:39

niestety słaba jestem tylko i wyłącznie przez moją psychikę którą wypracowali dla mnie.. moi rodzice. Dodatkowo teraz mam problemy takie, jak opisałam zanim napisałaś odpowiedź na tego posta - przeczytaj, może coś mi doradzisz...

Powracając do mojego wątku niedawno rozpoczętego..
Ostatnio dość dużo się między nami poprawiło. Spędzamy więcej czasu ze sobą, ciągle rozmawiamy o tym jak to będzie za rok, tak naprawdę temat wesela idzie na boczny plan. Póki co dla nas ważniejsze jest przyszłe życie niż te dwa dni - tak wiem, powinnam przez 10 miesięcy myśleć tylko o ślubie i weselu, ale po co? Jesteśmy zakochani, szalejemy na swoim punkcie więc czego się tutaj bać? Jedyne co nam pozostało do załatwienia to znalezienie fotografa i kamerzysty a o to w moim mieście naprawdę nie ma co się zamartwiać.
Niestety mam wrażenie że ciągle idę z deszczu pod rynnę.
Wszystko ustatkowało się z moim facetem i jego mamą, ona czuje się już dobrze, nie musiałam iść w rezultacie do szpitala. Ale czuję że tym razem moja mama jest dość przeciwna temu ślubowi. Ona niby chce, niby się cieszy, niby to przeżywa, a na każdym kroku widzę że coś jej nie pasuje: a to że kasy nam nie starczy, a to że życie po ślubie jest najtrudniejsze, a to że zrezygnuję ze studiów jako mężatka, a to że zamieszkam w takim a nie innym miejscu (8km od obecnego mojego miejsca zamieszkania...). I mogłabym tak wymieniać i wymieniać.
Prawda jest taka że ja boję się jej powiedzieć "mamo daj mi spokój, to jest moje życie, to była nasza wspólna decyzja i nawet jeśli teraz bym rzuciła studia to jestem dorosła i mogę robić ze swoim życiem co chcę". Po prostu nie potrafię z nią szczerze porozmawiać..
Na każdym kroku podkreśla mi że "gdyby to wesele było za 2 lata to coś tam..." że niby więcej kasy by się uzbierało, że moglibyśmy sobie w tym czasie wyremontować dom.. no po prostu totalne bzdury które mi wmawia..
Staram się tego nie słuchać. Ale niestety.. robię totalną głupotę.. nie mam się komu wygadać (bo koleżankom nie będę ciągle na głowie siedziała) i żalę się z tego wszystkiego mojemu narzeczonemu. Tylko to chyba nie jest wyjście z sytuacji. Boję się że on przez to ją po prostu przestanie lubić.

Dodam może jeszcze że boję się rozmawiać otwarcie z mamą bo nie chcę kolejnych awantur. Chcę w spokoju te niespełna 10 miesięcy przetrwać. Mam nadzieję że bardzo szybko one miną i za rok o tej porze będę się z tego wszystkiego śmiała do łez. Ale gdzie tam rok...

Ostatnio edytowano 21 lis 2013, o 09:09 przez Hadassa, łącznie edytowano 1 raz
Powód: łączenie postów
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Cube » 20 lis 2013, o 23:45

( Mam nadzieję że bardzo szybko one miną i za rok o tej porze będę się z tego wszystkiego śmiała do łez. ) Tu napisałaś bardzo ładnie, optymistycznie już uwierzyłam że Ty w to uwierzyłaś i trzymasz się tej myśli, marzenia. ( Ale gdzie tam rok.. ) a tu już zjechałaś moja Droga...pojechałaś po bandzie. Zdecyduj się albo idziesz twardo i trzymasz się tego marzenia, albo będziesz myślała ile to jeszcze zostało, że się nie uda, że mama itp...itp. Wiesz, że jeśli myślimy o czymś, że coś się złego nam przytrafi to w końcu to się stanie...przyciągamy to co niepotrzebne, naprawdę tak się dzieje. Ja też nie potrafię rozmawiać z mamą, ale nauczyłam się asertywności...a te dwa lata coś zmienią nie, nic nie zmienią. Jak nie idzie z nią rozmawiać to mówię spokojnie, nawet jak ona krzyczy próbuję nie wybuchać, jak już nie wytrzymam wybucham jednym tchem wyrzucam jej wszystko a potem wychodzę ochłonąć. To jest Twoje życie i musisz znaleźć tą siłę na to aby jej przetłumaczyć to co tu tak ładnie napisałaś. A jeśli naprawdę się tego boisz proponuję napisać do niej lis, długi i rada jest taka nie pisz jaka ona jest tylko jak ty się z tym czujesz...np:mamo, chcę wziąć ten ślub w tym roku bo bardzo mi na nim zależy. Mamo czuję się zakłopotana...te pieniądze, problemy potrzebuję jej wsparcia. Wyjdź z domu, wył.acz telefon i na dwa dni szoruj do chłopaka. Zobaczysz że trafi. Zrób sobie własny kalendarz który odlicza ile dni zostało wam to ślubu. Przypomnij sobie jak byłaś mała dziewczyną, jak cieszyłaś się że za niedługo Mikołaj, święta, ferie, śnieg, wakacje...pamiętasz ta radość...robiłaś kalendarzyk, odliczałaś dni do tego wydarzenia ?. Też zrób taki kalendarz naklej jakieś zdjęcia, ważne daty, niech będzie kolorowy, szczęśliwy

I wiesz co każdy przeżywa inaczej, znam kobiety które cieszyły się miesiąc przed ślubem, żyły tym...a rok wcześniej nawet nie pamiętały daty, nie wspominały o nim. Nit nie obiecał że będzie łatwo, teraz życie tak Cię doświadcza, i myślę że weźmiesz coś z tej nauki życia dla Ciebie, i Ty już pewnie wiesz co...za rok będziesz na pewno mądrzejsza i to nie ulega wątpliwości. Za niedługo pomyślisz że fakt że nie cieszysz się ślubem tak naprawdę jest taki nieracjonalny że nie wiesz jak mogłaś wtedy tym się przejmować a wiesz dlaczego... BO KAŻDY JEST INNY.

Do dzieła :angrywife Pewnie że dasz radę, każda z nas ma chwilę kiedy ma ochotę gdzieś się schować, uciec, być gdzieś gdzie to wszystko zniknie... prawda ?. A najlepszy w tym w tym wszystkim jest fakt, że w całym naszym życiu co jakiś czas to czujemy ;)

Ostatnio edytowano 21 lis 2013, o 09:07 przez Hadassa, łącznie edytowano 1 raz
Powód: łączenie postów
Cube
Miła Kobietka
 
Posty: 53
Dołączył(a): 7 paź 2012, o 15:40

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 21 lis 2013, o 14:15

trzymam się mojego marzenia o wspólnym mieszkaniu, o tym że będziemy małżeństwem, o tym że będzie nam razem dobrze mimo problemów które na 100% nas spotkają zwłaszcza na początku wspólnej drogi.
Tylko że póki co podchodzę do tego w formie: "achh będzie fajnie". A tak naprawdę chyba nie do końca zdaję sobie sprawę z powagi tej całej sytuacji. Może po prostu zbyt dziecinnie jeszcze do życia podchodzę. Ale trzymam się tego że bardzo kocham mojego narzeczonego, wierzę w to że będzie świetnym mężem i będzie nam razem bdb :)

jeśli chodzi o moją mamę to mam wrażenie że ona poniekąd jest zazdrosna o moją teściową. Odniosłam już niejednokrotnie takie wrażenie gdy gadałam o mamie mojego faceta przy mojej matce, że ona zaraz coś docinała, w stylu "nie chwal dnia przed zachodem słońca".
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 21 lis 2013, o 18:51

Patrząc na siebie... kobieta z zamieszkaniem razem, łączy wiele przyjemności..
a prawda jest całkiem inna...
że często bywa baardzo burzliwie...
przede wszystkim zaczniecie sie docierać...

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Adidasowa » 21 lis 2013, o 18:54

ojej powodzenia w docieraniu ja ciągle to chyba przechodzę i mam po dziurki w nosie ;)

`Co w niej jest, co w niej jest czego nie mam ja?
Blask i mrok - pogubiona w snach,
Blask i mrok - co więcej miałam dać?
Avatar użytkownika
Adidasowa
Kobietka Expert
 
Posty: 4637
Dołączył(a): 2 kwi 2013, o 18:31
Lokalizacja: Warszawa

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 21 lis 2013, o 20:50

tak, wiem. Mam nadzieję że to docieranie u nas pójdzie dość gładko i szybko ;)
choć mimo wszystko gdzieś tam w głębi serduszka czuję że aż tak burzliwie nie będzie :)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 22 lis 2013, o 19:51

wiesz co.. nie wiem czy spokojne docieranie się coś da ;)
czasem trzeba się wykrzyczeć... wyżalić, wypłakać...
by było lepiej...

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 22 lis 2013, o 22:34

no ja zazwyczaj do pewnego momentu jestem spokojna, staram się powstrzymywać od wybuchania, ale nadchodzi czas w którym po prostu muszę wszystko z siebie wyrzucić. Wiem że to nie jest zbyt dobre posunięcie ale jak nie ma innego wyjścia to i to jest dobre ;)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 22 lis 2013, o 22:45

wiesz... wg mnie jest dziwnie kiedy para zaczyna mmieszkać razem i jest spokój..
bo wg mnie nie ma związków idealnych... ;)

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 22 lis 2013, o 22:55

ale ja wcale nie uważam że jesteśmy idealni. Po prostu mamy pewne doświadczenia podczas wspólnych wyjazdów. Od kilku dobrych lat wyjeżdżamy tylko do jednego miejsca - mamy wtedy na ponad tydzień domek do swojej dyspozycji. Musimy sprzątać, gotować, zmywać - wszystko sami. I było to jakieś dla nas doświadczenie przez te lata. Wiemy czego możemy się po sobie spodziewać. Wiem np. że on jest totalnym leniem pod względem przygotowania fajnej kolacji we dwoje. Tzn przygotuje świeczki i to by było na tyle. A ja lubię eksperymentować kulinarnie - przyozdabiam talerze choćby sypką papryką, stawiam ładnie sztućce, kieliszki na winko, układam równo krzesła. A dla niego w sumie to się liczy (bo zawsze jest w szoku jak z niczego zrobię coś, zwłaszcza jak to jest zwykły grill - grilla zawsze sam robi, ja tam zapewne bym spaliła kiełbachę - a ja do niego zrobię sałatkę, przełożę ją do fajnego talerza, do tego ustawię świece itd). Denerwuje mnie to trochę ale wiem z drugiej strony że ja po prostu na pierdoły zwracam uwagę ale dlatego, że po prostu ja to lubię i nawet poniekąd sprawia mi to przyjemność jak mogę go czymś zaskoczyć ;)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 22 lis 2013, o 23:18

wyjazd to nie to samo...
moja siostra ze swoim męzem od kilku lat wyjezdzali razem na urlop...
ale teraz tez się docierają... raz jest łatwiej, raz gorzej...
24 h na dobę.. 7 dni w tygodniu.. caaały rok

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 22 lis 2013, o 23:19

tak, wiem. Ale wtedy mieliśmy namiastkę tego co nas czeka.
Wiem że do tego dojdzie zmęczenie pracą, codzienną gonitwą i może nawet będziemy mieli do siebie mniej czasu aniżeli aktualnie mamy. Ale wierzę w to że będzie dobrze! :)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 22 lis 2013, o 23:23

Jasne ;) trzeba wierzyć i się starac ;)

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 22 lis 2013, o 23:33

ale czy ja naprawdę nie przesadzam z tym "pedantyzmem"?
nie jestem czyściochem, nie dbam jakoś extra o swój wygląd, ale tylko właśnie pod względem jakiegoś takiego wyrazu ogólnego się staram. Jak mają przyjść goście to kupuję serwetki, układam talerze i sztućce, wycieram wszystkie kieliszki itd. Tak samo na komodzie - mam kwiatek, lusterko (malutkie), zdjęcie i zawsze jakąś ozdobę bo bez tego po prostu nie podoba mi się. I w zasadzie głównie o to dbam w wystroju. Ale wiem że może to wkurzać na dłuższą metę mojego męża.
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 23 lis 2013, o 00:05

A ja uważam, że będzie burzliwie, ale jest to Wam potrzebne, aby być ze sobą.
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 23 lis 2013, o 00:09

ach.. a jakoś inaczej sobie to wszystko wyobrażałam, ale skoro każda z was mi piszę że wcale tak kolorowo nie będzie to może powinnam ciut zmienić nastawienie super małżeństwa na rozpoczęcie nowej drogi życia do której oboje musimy się przyzwyczaić z mężem.
paula
 
Pani Reklama

Poprzednia stronaNastępna strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Bing [Bot]