Za dużo jak na jeden rok..

Co zrobić w trudnych chwilach? Jak stworzyć udany związek? Co denerwuje nas w mężczyznach? Czy kobiety są z Wenus a faceci z Marsa? Na te i inne pytania możemy porozmawiać właśnie w tym dziale.

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 23 lis 2013, o 00:33

Po ślubie nie zaczynacie życia w bajce. Owszem, jeżeli oboje dołożycie starań, będzie wspaniale, ale to nadal będzie ta sama, szara rzeczywistość. ;)
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 23 lis 2013, o 23:44

tak, wiem. Ale wydaje mi się że mimo wszystko wspólnie uda nam się stworzyć naprawdę świetne małżeństwo :)
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 24 lis 2013, o 01:01

ale tak jak pisze Aii, mimo wszystko jest szara rzeczywistość..
a aby stworzyć świetne małżeństwo, trzeba trochę pracy...
kilku kryzysów... kilku wzlotów i upadków...

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 24 lis 2013, o 02:37

Tak, możecie być najwspanialszym małżeństwem pod słońcem, jeżeli będziecie się oboje starać, ale to w żaden sposób nie wpłynie na rzeczywistość - kłótnie, problemy itp. Po prostu będziecie dobrani, jednak bajki nie będzie. Poza tym..po latach sama powiesz, że po ślubie jest ciężko.
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 24 lis 2013, o 22:24

Macie rację Kochane!
Dzisiaj byliśmy na zakupach i oglądaliśmy panele do sypialni i salonu. W sumie wybraliśmy prawie identyczne także póki co są w planach do kupienia.
Ale potem oglądaliśmy w internecie mebelki. Mnie się w aktualnych ofertach za dużo nie podoba ale znaleźliśmy takie jedne które i mnie i jemu odpowiadają.
Tylko że prawie że się pokłóciliśmy o to jakie łóżko do sypialni kupić..
i stwierdziłam że dopóki nie trzeba jakichś decyzji podejmować to wszystko jest super, ale gdy nagle mamy jakąś decyzję podjąć to zaczynają się schody. Oczywiście nie dotyczy to każdej dziedziny życia, ale łóżko to niby nic takiego ale mnie się podobają z metalowymi zakończeniami, a jemu drewniane. I jakoś nie potrafimy do konsensusu dojść :P
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez Hadassa » 24 lis 2013, o 22:53

No bo jesteście jednak całkiem różni....
więc i w takich kwestiach będą wychodzić zgrzyty ;)
ale jak się chce, to mozna :)

.. bo w oczach tkwi siła duszy...
Avatar użytkownika
Hadassa
Moderatorka
 
Posty: 22168
Dołączył(a): 14 mar 2013, o 11:43

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 24 lis 2013, o 22:58

wiem, to jest oczywiste. Będziemy się starać ale może ta dzisiejsza "sprzeczka" wynikła też z tego że po prostu 3h chodziliśmy po marketach, potem 1,5h przeglądaliśmy strony internetowe i może po prostu już każdy z nas wymyślał niestworzone rzeczy i zaczęło nas to wzajemnie wkurzać
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 24 lis 2013, o 23:47

Gdyby to było zmęczenie i niechęć, to nie machnęlibyście ręką/ustąpili (nawet chociażby na tę chwilę, ten dzień), aby tylko z tym skończyć? :>
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 24 lis 2013, o 23:57

wydaje mi się że nie. Po prostu już z samego zmęczenia byliśmy na siebie źli że to co mnie się podobało - to jemu nie i odwrotnie. Ale to głównie chodziło o łóżko do sypialni. Mnie się podoba z metaloplastyki a jemu drewniane. Mnie się podobają meble typu potężna szafa na całą ścianę - on woli mniejszą bo kiedyś można ją wymienić. I potem już wręcz syczeliśmy na siebie że się ze sobą nie zgadzamy..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 25 lis 2013, o 22:56

Mam do was takie pytanie. Nie potrafię sobie sama na nie odpowiedzieć, dlatego proszę was o radę.
Otóż nie widuję się codziennie z moim lubym. Widzimy się tylko w piątki, soboty i niedziele. I powiem wam że mnie to trochę męczy bo mi go brakuje żeby choćby wieczorem trochę pogadać. Ale on pracuje, ja studiuję, gdy ja wracam z uczelni to mam korepetycje, a jak on wraca z pracy to też musi coś w domu porobić (rozpalić w piecu, narąbać drzewa no i odpocząć). Nie mam mu tego za złe bo mnie by też nie odpowiadało jakby mi o 20 po moich korepetycjach jeszcze przyjeżdżał na herbatkę - bądź co bądź, to męczy.
Zazwyczaj jest tak że w poniedziałek i wtorek mój luby ma okropny humor: ciągle jest marudny, jest wręcz nieosiągalny najczęściej. Za to w środę jest jak ręką odjął - dzwoni do mnie, gadamy po 40 minut przez telefon, no po prostu nie ten facet.
Widzimy się w piątek i co? ma dobry humor (mimo całotygodniowego zmęczenia). Potem nawet o 21 wychodzi z kumplami na piwo. W soboty też raczej jest ok. Zazwyczaj w soboty idziemy gdzieś na urodziny albo oglądamy filmy na dvd. Natomiast gdy przychodzi niedziela (a poniedziałek jest dla niego dniem roboczym) to ja już wiem że będzie to zły dzień dla nas obojga! Ja w niedzielę jestem raczej rześka, mam ochotę iść na spacer, chciałabym jakoś aktywnie spędzić ten dzień (choć też nie zawsze) a on już wtedy myśli o pracy, wie że będzie musiał znów tylko godzin tam siedzieć. On po prostu tej pracy nienawidzi już. Chodzi tam bo musi, zarabia (powiem szczerze - rodziny by nie utrzymał za 1400zł) średnio. I to potem się na mnie odbija. Gdy jestem w domu to mam dobry humor, a jak wchodzimy do niego to już widzę tą przytłaczającą mnie jego niechęć do dnia następnego.
Powiedzcie mi, jak mam temu zaradzić?
Mnie to samą męczy bo wracając do domu po spotkaniu z nim w niedzielę ja już na nic nie mam ochoty.
Dodam że rozmawiałam z nim na ten temat. Powiedział że on nad tym nie panuje, że chciałby to jakoś zmienić ale nie potrafi, to jest silniejsze od niego. Gdy jest niedziela i w poniedziałek jest wolne - to nie jest ten facet, a jak jest poniedziałek roboczy to jest tragedia z nim..
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez aii » 25 lis 2013, o 23:05

Wiesz...ndz tak działa na znaczną część społeczeństwa.
Avatar użytkownika
aii
Gadatliwa Kobietka
 
Posty: 511
Dołączył(a): 6 paź 2013, o 03:13

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 1 gru 2013, o 23:41

Kontynuując mój wątek chciałabym się z wami pewnym wnioskiem podzielić, ale może zacznę od początku:
wczoraj się trochę pokłóciliśmy. Byliśmy na andrzejkach a on po imprezie (która skończyła się o 23) umówił się jeszcze z kumplem na 1 piwko w pubie. Jak to stwierdził "gdyby był w domu to by albo siedział i beczał (bo nigdy nie pogodzi się ze śmiercią ojca i często siedząc samemu w domu mu się wszystko przypomina jak go widział leżącego i nieżyjącego) albo by zaczął się dowalać do wszystkiego więc wolał na pół godziny jeszcze wyjść. Dla mnie to jest nielogiczne by wychodzić mimo że dopiero co sie wróciło (z bądź co bądź alkoholowej) imprezy. I tak od słowa do słowa.. ale szybko skończyliśmy ten temat i zaczęliśmy rozmawiać o tym co będzie.
I ja w pewnym momencie uświadomiłam sobie 2, bardzo ważne rzeczy:
1. bardzo się hmm.. skumplowałam z teściową od momentu gdy owdowiała. Nie wiem czy to mój śp. teść był powodem tego że nie miałyśmy wcześniej aż tak dobrego kontaktu, a jeśli już był - to taki kilku minutowy i to wszystko. Teraz czasem jak nie mamy co robić to idziemy do niej do pokoju posiedzieć, pogadać, pośmiać się. Jej to pomaga a my mamy czas też jakoś zorganizowany.
2. jeszcze rok temu planowaliśmy że zanim weźmiemy ślub to wyremontujemy sobie strych, będziemy mieli super start na nową drogę życia. Ogólnie nawet jako tako ślubu nie planowaliśmy. Gdzieś tam w niedalekiej przyszłości on był w marzeniach ale dość mgliście i w sumie podchodziliśmy do tego na zasadzie że najpierw remont, potem ślub i wesele. Jednak po śmierci jego taty okazało się że nie mamy na co czekać, ze jest to tak naprawdę nasz wspólny cel, że musimy do niego dążyć i w rezultacie za prawie 9 miesięcy zostaniemy szalonym małżeństwem ;)

Nie wiem czy w ogóle wypada mi tak powiedzieć, ale mam wrażenie że to wszystko stało się po to byśmy trochę wydorośleli, zrozumieli nasze uczucie, aż w końcu razem, wspólnie do wszystkiego dochodzili, wspólnymi siłami, wspólnym wysiłkiem.
paula
 

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez babeczka » 6 gru 2013, o 11:46

paula - potraficie ze sobą rozmawiać, a jednak coś jest nie tak - sama przyznasz. Nie załatwionych spraw nie wolno zamiatać pod dywan. Bo właśnie one się nawiarstwiają i potem trudniej jest wybrnąć z sytuacji, czy poskładać do kupy rozsypane klocki. A jeśli od początku pozwolisz sobie na to,aby na Ciebie wrzeszczał,to z każdym dniem, może być tylko gorzej. Ty także musisz mieć swoje zdanie i też nie pozwolić sobie wchodzić na głowę.Trzeba było od samego początku ustalić pewne zasady, ale chyba nie jest jeszcze na to za późno.?
Avatar użytkownika
babeczka
Extra Kobietka
 
Posty: 362
Dołączył(a): 5 lut 2012, o 12:47

Re: Za dużo jak na jeden rok..

Postprzez paula » 6 gru 2013, o 23:56

ale ja nie mogę powiedzieć że on mi wchodzi na głowę - raczej to ja jemu niejednokrotnie..
prawda jest taka że my oboje mamy trudne charaktery, jeśli mnie się "podoba" coś innego niż jemu to za wszelką cenę będę się starała mu wbić do głowy że moje zdanie jest lepsze (i na odwrót). Ale to nie jest tak że zamiatamy niektóre sprawy pod dywan. My się kłócimy - JAK KAŻDY! - ale staramy się załatwiać problemy od razu. Czasem się one nawarstwiają, czasem nie idzie od razu powiedzieć co nas boli tylko się milczy jakiś czas, potem coraz więcej spraw się kumuluje aż wreszcie człowiek wybucha i za jednym zamachem, jak karabin maszynowy, wyrzuca z siebie wszystko co mu siedzi na sumieniu. I nie uwierzę że jest choć jedna taka osoba która się w taki sposób nie zachowuje. Są czasem takie sytuacje które po prostu najzwyczajniej w świecie nie muszę powodować kłótni, ale przy najbliższym zgrzycie i tak się do tej sprawy powróci.
paula
 
Pani Reklama

Poprzednia strona

Zidentyfikowani użytkownicy: Brak zidentyfikowanych użytkowników