O kurczę, Kay padłam!
Śnił mi się szwagier, że wysyłaliśmy śmieszne smsy. Jakie teksty w ogóle... Później spotkaliśmy się na starym mieście, wyglądało mrocznie. Mokro, ciemno, przytłumione światełka latarni, z budynków -czerwone, zielone, żółte, migoczące niektóre. Miasto jak urocze Downtown przed odnową... Weszliśmy do zoologicznego pooglądać dziwaczne ryby. To akurat było chore, bo były tam zmutowane zwierzęta np. szczuro-ryba. I ślimaki. Pełno pływających jeżo-ślimaków.
Później weszliśmy do jakiegoś ciemnego pomieszczenia i zaczęła się wojna z robakiem... Przypominał kolczastego, drewnianego konika polnego. Skakał po wszystkim, czaił się na nas.
Na środku pomieszczenia leżała pod kocem kumpela z kolegą.