przez mloda89 » 16 maja 2013, o 00:11
Pisałam jakiś czas temu o tym. Chodzi o mnie i o wykładowce (jest młody, niewiele ode mnie starszy).Kiedy mieliśmy zajęcia był flirt, drażnienie się ze sobą, jego ciągla pomoc kiedy jej nie chciałam wręcz wyręczanie, wspierał mnie.
Zaczepiłam go dzisiaj po jego zajęciach. Był zaskoczony, nie spodziewał się mnie, bo zajęcia z nim mi się już skończyły parę miesięcy temu. Niedawno na uczelni mieliśmy duże sympozjum Pochwaliłam je, prowadził sympozjum ze swoim kołem i pochwaliłam jego wsytąpienie. Było mu głupio, bo stwierdził ze sympozjum to nie jego zasługa. Zaproponował mi uczestniczenie w kole zawołał studentkę która miała z nim zajęcia, akurat była przewodniczącą koła. Objał mnie mocno, był naprawdę blisko, odruchowo uciekłam a później wtuliłam w jego rekę, czyli odchyliłam do tyłu i tak przez pare minut (rękę miał na mojej tali) Polecał mnie i przedstawił. Bardzo mu zalezało, żebym juz przyszła na spotkanie koła mimo że rok się kończy, mimo że ta studentka mówiła ze już nie da rady i ja również. Porozmawialiśmy troche, gdy studentka odeszła. Nie wiem, czy on coś zaczyna czuć?
-
- mloda89
- Fajna Kobietka
-
- Posty: 120
- Dołączył(a): 27 sty 2013, o 14:10