Oficjalnie ogłaszam, że czuję się dużo lepiej, ale na widok miodku już mnie cofa
Piję poranną kawę, bez bitej śmietany - ale masz dobrze pomcia- i zastanawiam się, czy dzisiaj też nie zostać w łóżku. Niestety jak co wygrzebię się z pościeli to widzę ten syf naprodukowany przez cały tydzień i jednak chyba muszę się ruszyć, szczególnie że ślubny cały dzień dzisiaj w pracy więc nie pomoże
A nawet jakby miał wolne to też podziębiony z deka, a wiecie jak u facetów, katarek to już do trumny trzeba się kłaść
Wczoraj to już myślałam, że wyjdę z siebie, bo cały czas tylko było "ojojoj, ale się źle czuję" albo "ale jestem chorutki" tak jakby koniec świata był!! Nie pomyśli facet, że nas jest dwóch i żadnych leków na ulgę połknąć się nie da, a on się może tym aptecznym syfem naszprycować i przynajmniej jak mu nie pomoże to zaśnie snem sprawiedliwego i prześpi najgorsze!!! Ja nie wiem co z tymi facetami jest nie deges, rękę mu urwie w wypadku to będzie godnie cierpienie znosił, a kataru dostanie to już trzy ćwierci do śmierci i już z tego nie wyjdę
Chyba, że ja mam taki model tylko
Idę nakarmić piesę, siebie jeszcze nie karmię bo jakoś nie mam apetytu...